Chyba powinnam ograniczyć kontakty z sobą, zbyt często rozmawiam z lustrem. Gubię się już w swoich zbyt wyimaginowanych marzeniach, które nigdy, przenigdy się nie spełnią. Jednakże tak bardzo chciałabym zgubić się we własnych myślach i zostać tam już na zawsze. Wybiegam za daleko w przyszłość, nie ogarniając tego co właśnie dzieje się wokół mnie. Balansuję niczym akrobata między rzeczywistością a fikcją.
I co z tego mam? Chyba tylko poczucie, że nic w moim cholernym życiu nie układa się tak jak powinno, że wszystko lega w gruzach jak misternie układana wieża z drewnianych klocków. Może nie powinnam planować, tylko w całości poddać się ślepemu losowi? Zgubić codzienną monotonię, nie zwracając uwagi na chore zachcianki społeczeństwa, uciec w chwilę zapomnienia.
Do zobaczenia na końcu, końcu końca, początku końca, początku nowej wieczności.
W ogóle to tęsknię za Opolem < 3