Wilczy Bieg 2019 za Nami. Było trochę zimno i zbierało się na deszcz, ale nie przeszkadzało to w dobiegnięciu po piękny medal - za to było miło, sympatycznie i rodzinnie. Po biegu samopoczucie bardzo dobre i nogi nie bolą :) W przyszłym roku biegnę obowiązkowo!
fot. Mąż
Marzec? Naprawdę? To już jest marzec? A jeszcze tydzień temu był luty, a niedawno cieszyliśmy się z Tłustego Czwartku. Jeśli mam być szczera, to ja nie lubię pączków, ale...żeby tradycji stało się zadość i mówi się, iż pączka się nie zje to będzie pechowy rok, to wyjścia nie miałam i pączka zjadłam. No i fajnie, trochę kalorii sobie uzbierałam, ale szybko je spaliłam...na siłowni na bieżni biegnąć 5 km.
Szok, jak ten czas szybko leci jak woda przez palce. Zapowiadało się piękne słoneczko, ale niestety niebo się zachmurzyło i trochę pokropiło. W marcu jak w garncu - tak powiadają wszyscy. Ciekawe jaki ten marzec będzie...na pewno bardzo pracowity tak jak i luty. Przydałby mi się z tydzień urlopu, oj przydałby się i malutka potańcówka...mimo, że jutro ostatki i koniec karnawału. Ale jak to koniec? Już? A ja nawet nie zdążyłam się wybawić!
Weekend, weekend i po weekendzie...porządki domowe oraz ogrodowe trzeba było zacząć, niedzielny bieg i koniec weekendu. Jakież to niesprawiedliwe, że sobota i niedziela zawsze tak ekspresowo zleci. Wielka szkoda.