No cóż...
Spotkanie po prawie dwu miesięcznej rozłące dużo mi dało.
Mega wielki sobotni wieczór u Olci w Zielonej....
Ha ha ha... to było coś :)
Wspaniali ludzie i wspanaiała atmosfera :)
Bardzo mi Tego brakowało :D
Oderwałam się od problemów.
Chociaż na chwilę zapomniałam o groźbach i pogruszkach, że mogę źle skończyć.
A to wszystko przez to, że mam chyba za dobre serce...
Za to, że chciałam pomóc a odwróciło sie wszystko przeciwko.
Hmmm...Nie wiedziałam, że po rozstaniu, osoba która była ze mną trzy lata, może zrobić tyle przykrości i upokorzenia.
Nie wiedziałam też że może myśleć o mnie takie rzeczy.
Która myśli, że jestem najgorszym człowiekiem na świecie i nie mam zadnych skrupułów.
Szkoda trochę, bo po tym wszystkim chyba ograniczę się do ostatniego spotkania w którym chcę wszystko wyjaśnić i nie spotykać więcej tego człowieka.
Tolerancyjnym i wyrozumiałym można być ale tylko do czasu.
A ogólnie to bardzo dobrze... :)
Odzyskałam wiele kontaktów, które utraciłam kiedyś...
Ogarnęłam sytuację :)
No i dużo też mi dało spotkanie z najlepszym człowiekiem z ZG, który mimo wszystkiego zawsze o mnie pamięta :)
Fajnie mieć takich znajomych :)
Dziękuję :***