Strasznie dawno mnie tutaj nie było...
Widocznie oznacza to brak weny twórczej na opisanie mojego dotychczasowego życia :)
Jeśli wrócić do wakacji to były w miarę do ogarnięcia, bardzo przydał mi się wyczekiwany odpoczynek :P
Wrzesień oznaczał początek II roku farmacji- co oznacza powagę sytuacji zbliżającego sie egzaminu, ale to jeszcze trochę .
Jak narazie jest dobrze, zaliczenie za zaliczeniem, ale co by nie było, zawsze dam rade:)
Nowym doświadczeniem życiowym okazały się praktyki w aptece ogólnodotępnej. Dosyć fajna rzecz. Fakt że na początku dziwne było moje odczucie stać po drugiej stronie okienka, ale przywykłam.
Hurtownia leków "Cefarm" oznaczało wczorajsze moje zmaganie z nieziemskim bólem nóg po zajęciach praktycznych, chociaż nie jest źle. Ogólnie porównywalne z robieniem zakupów w TESCO :P
Przede mną jeszcze praktyki w aptece szpitalnej, ale tym się będę martwiła dopiero w drugim półroczu.
Narazie Małgorzata rozpoczyna coś nowego, pod dziwną nazwa "PRACA" :P
A dokładnie to w przyszłym tygodniu zacznę zmaganie w restauracji Mc Donald :D
Kto wie, może będę dobra w robieniu kurczaczków albo w smażeniu frytek na czas :P:D
A co do życia prywatnego to ciężko mi to wszystko ogarnąć.
Dzisiaj czytając moje poprzednie wpisy dokonane w ciągu pół roku po rozstaniu dały mi dużo do myślenia.
Moje życie można porównać do krzywej wzlotów i upadków.
Pisałam kiedyś,że należy uczyć się na dokonywanych błędach . W moim przypadku chyba jest to niemożliwe, bo cały czas popełniam te same.
Zmianiłam się to fakt, jestem inną dziewczyną niż jeszcze poł roku temu, ale chyba jeszcze nie zmieniłam się w zupełności, bo osobiście rozumiem swoje błędy po fakcie dokonanym.
Przez ten czas poznałam wielu zajebistych ludzi...
Dzięki nim mam wiele wspomnień i każdy z nich nauczył mnie czegoś z osobna.
Problem jest tylko w tym, że ja mam już dość bycia samą...
Okres szaleństwa, rozpusty i wyjebania na wszystko chyba zbliża się ku końcowi, bo już mnie to nie kręci.
Mając prawie dwadzieścia jeden lat na karku chciałabym sobie powoli zacząć układać życie.
Chciałabym poznać w końcu taką osobę, która się mną zaopiekuje, która będzie zawsze w złych chwilach, która usiądzie przy mnie i przytuli mnie bezinteresownie. Może to są tylko szczegóły ale dla mnie cholernie ważne.
Mam już dość samotnych nocy i dość tej niezmiernej ciszy w pokoju.
Przestałam oglądać filmy, bo w samotności nawet komedia jest dla mnie męczarnią.
Stwierdziłam, że chyba jednak jeszcze nie czas na to bym poczuła co oznacza szczęście.
Szukam na oślep, pokładam w czymś nadzieję a to wszystko pryska jak bańka mydlana i tego uczucia nie znoszę... a ostatnio pojawia się zbyt często.
Nie umiem powstrzymać łez...jest mi bardzo ciężko i nie wiem ile jeszcze we mnie siły by to przetrwać... :(
Zrozumiałam jednak coś bardzo ważnego. Najbardziej nienawidzę jak ktoś kręci, oszukuję i kłamie- to jest chyba rzecz której nie jestem w stanie znieść. Ja jestem szczera z ludźmi i chciałabym, aby oni byli szczerzy ze mną, chociaz wiem ze to bardzo duzo.
Jestem osobą, która woli usłyszeć gorzką prawdę niż słodkie kłamstwo.
Jak narazie muszę się jakoś wziąść w garść, sprobowac podnieść i żyć dalej.... chociaż wiem, że będzie to zajebiście trudne !!!
Zdjęcie z moim chrześniakiem. Ten mały mężczyzna jako jeden z nielicznych powodów motywuje mnie do życia dalej.
Inni użytkownicy: olejtoxddderwa22protectyourauraelmariachi28921lordmagriffy93gandaharbulkazpasztetemkobekontakarolekrsgagi89plk
Inni zdjęcia: 9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx:) qabiResza figur Wilkonia bluebird11sezon lodów patkigd:) dorcia2700.. locomotivHiacynty pachnące na dobranoc halinamJeb najprawdopodobniejnie