photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 20 PAŹDZIERNIKA 2013
358
Dodano: 20 PAŹDZIERNIKA 2013

Ona.

Przyszedł z pracy trochę wcześniej, zawsze starał się kończyć wcześniej.

Ostatnie minuty pracy były katorgą wypełnianą myślami o niej.


Ubrany tak jak zawsze. czarna koszula wpuszczona w niebieskie jeansy, coraz bardziej napiętę pod wpływem rosnącego podniecenia. 

Mechanicznie zmierzał w kierunku domu, czerpiąc przyjemność z grzesznych fantazji a  złowieszcze spojrzenia sąsiądek spływały po jego sylwetce, chcąc zmusić go do udziału ich przemoralizowanym świecie.

 

 

 

Wszedł do domu wypełniony pierwotnym pożądaniem i pragnieniem. 
Bez słowa rzucił torbę na podłogę, zamknął drzwi i wszedł do kuchni.


Powitała go w przezroczystej bluzce i w samych majteczkach, stojąc przy stole, rude loki opadały na jej twarz.

 

Nie rozbierajac się, wpił się w jej usta, rękami poznając na nowo wszystko na co tak bardzo czekał.

Dotykał jej talii, ściskał piersi i wędrował do majtek, i ściskał pośladki.

 

Dzień w dzień, jej ciało było na nowo odkrywaną tajemnicą, wciąż eksploatowaną kopalnią, w której złoża zdawały się nie kończyć, a jego zapał by wydobywać z niej przyjemność, wciąż rósł.


Lekko pociągnawszy za włosy, obrócił ją i ocierając się  o jej pośladki, masował piersi
Dyszał niczym zwierze niedaleko jej ucha a ona niczym kotka drażniła się z jego pożądaniem.

 

Stał drząć gryząc jej szyje, a ona rozbierała go chcąc zerwać z niego koszulę, kolejny raz urywając pare guzików.

 
Pchnął ją przed siebie, w stronę blatu kuchennego.

Jego głód tworzył teraz pustkę w jego mózgu, był jak mgła przez którą przebijałą się jedna sentencja : RŻNIJ


Bez słowa wypieła sylwetkę i kokieteryjnie poruszyła biodrami.
Podszedł do niej i ocierając się o nią, delektował się nadchodzącą rozkoszą.

Lekki uśmiech na jego twarzy, zwiastował kolejne udane popołudnie.

 

Kuchnia, odizolowana od świata zasłonami i półmrokiem, tworzyła idealne pole do ich codziennych powitań.

Ten mały domek był ich małym światek, wypełnionym jękami i namiętnością.

Dwie ciemne postacie, delektujące się ostatnimi chwilami ludzkiej świadomości.

Stał przed nią, jak samobójca przed przepaścią, by spaść w nieświadomość pożądania i namiętności.


Wszedł w nią brutalnie, okręcił jej rude włosy w koło swojej pięści i trzymając rękę na jej biodrach, jednostajnie ją rżnął.

Wchodził w nią, tak za każdym razem, wyważając drzwi do jej orgazmu, taranem.

 

Jęczała coraz bardziej, starała się spuścić głowę w dół nie mogąc wytrzymać przyjemności, jednak wciąż trzymał jej włosy a tempo wzmagało się w z każdym kolejnym wejściem.


Uderzenia jego ud o jej pośladki, rozbiegały się echem po całym mieszkaniu.
Rżnął ją, a wilgość jej wnętrza, tworzyła ideał z panującym w niej ciepłem.

Eksplorował ją chcąc  zajeździć na śmierć, ona  jęczała gardłowo a on nie zwalniał tempa.

Mijały minuty, dotykał jej ciała, złapał mocno za szyję.


Poczuł że zaczeła dochodzic.

Uciekała nie mogąc ogarnąć orgazmu wciąż podsycanego brutalną penetracją, wciąż ją trzymał rżnąc dalej i patrząc na wijące się z rozkoszy ciało.

Krzyczała niemalże, zaczeła klnąć.

Doszedł



Urodziła się na nowo a ktoś jakby zapłodnił iksrę świadomości w jej wypełnionym pożądaniem mózgu, znów czyniąc ze zwierzęcia - człowieka.

Nie trwało to długo, świadomość była okazyjnym gościem w ich grze namiętności.


Rozchylił jej nogi tak, by wchodzić jak najgłębiej.

Spojrzał na nią i ujrzał mieszanine strachu i podniecenia.

Rozkoszował się patrzac jak jej piękna twarz, cała spocona, wyraża przyjemność.


Rżnął ją a ona wgryzała się w jego ramie, wydobywając z siebie mantrę przypominającą już płacz, bardziej intensywną

przy każdym jego ruchu.

Kolejne minuty i kolejne drgania, ssał jej sutki na przemian liżąc się z nią.

Gdy przestał, położyła się na plecach, chcąc odpocząć.

 

Włączył metal, jego ulubiony album pantery i podniósł jej tyłeczek.

Wypięta, zasypiała wycieńczona.

Nie pozwolił jej, jednostajnie ją dojeżdzał, jak rydwan, a dźwięki metalu nadawały tempo.

Doszedł kolejny raz, gdy przesłuchał tak cały album.

 


Wstała 3h później, krokiem kowboja poszła do łazienki.
Bez słowa podszedł do niej i popatrzył jak zimną wodą oblewa sobie spuchnięta dziurkę.
Uśmiechnęła się z zakłopotaniem, a jej włosy w nieładzie, opadające na zamglone oczy, sprawiły że znowu powstał.

 

Kocham Cię - wyszeptał.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika goeta.