rozglądam się i nie wiem czy to dojrzałość, dorosłość, głupota czy desperacja. właściwie nic nie jest tak piękne w swej brzydocie, żeby móc się tym cieszyć na przekór. jest brzydko lub ładnie. gdzie jest pięknie? czy to jakaś próba generalna przed wkroczeniem na poważniejsze drogi życia? kto w ogóle powiedział, że ja chcę na nie wkraczać? jeszcze potrafię się bronić, ale robię to w najmniej wyrafinowany sposób. męczę siebie, męczę innych, inni męczą mnie, świat utonął w mękach. co to, kurwa, ma być? dead but not lovely at all. jeżeli wszystko ma swoją cenę, to za ile odkupię swoją beztroskość?
nawet zima nie pachnie już tak samo. czy naprawdę trzeba się niszczyć, żeby poczuć się jak dawniej?
Lay your head where my heart used to be
Hold the earth above me
Lay down on the green grass
Remember when you loved me