nawet nie wiem od czego zacząć !!! :<<<
gorzej już chyba być nie mogło... ech wszystko zaczeło się od tego, że pojechałam na kilka dni na noc do przyjacółki. wszsystko było ok, ale ona raczej nie toleruje, mojej diety i musiałam jeść... jeszcze jej matka mi kazała. więc przedwczoraj zjadłam względnie dobrze, z 600-700 kcl ale dzisiaj to już masakra! to nawet nie chodzi o nią! bo gdy już dzisiaj wróciłam do domu to dopadł mnie napad obżarstwa!! :C zjadłam spagetti, całą paczkę ciastek, poączka, 2 lody, batona... nawet nie chce mi sie liczyć kcl bo tylko jeszcze bardziej się pogrążę. teraz siedze nażarta jak świnia, a niedobrze mi tak ża chyba zaraz wyrzygam... w sumie to już rzygałam, ale musiałam, bo było mi tak niedobrze... ale tylko trochę. nie będe już więcej tego robić. to ma być kara. kara za bycie słabą! i nauczka na przyszłość! matko, czuję jak robie się coraz grubsza, jak ten cały tłuszcz powiększa się! zaraz mi brzuch rozsadzi!! :cccc mam już dość! czuję że pomału się wykańczam, nie tylko fizycznie ale i psyczicznie... jutro wejdę na wagę i zobaczę ile przytyłam. postanowiłam że od jutra poraz pierwszy zrobie sobie głodówkę, nie wiem 4-5 dni. ja poprostu gdy jem tyle ile mam ustalone to nie mam napadów, a niech ktoś mnie tylko zmusi i takie są konsekwencje... nawet niewiedzą jak mnie krzywdzą zmuszając mnie do żarcia :( a było tak dobrze... jest tylko problem, jutro jadę z rodziną do restauracji, nie wiem jak sie wymigam od jedzenia, zwłaszcza że ostatnio bardzo źle sypiam, włąściwie to wgl nie śpię a mama chce porobić mi padania, nie mogę iść! jeszcze wyjdzie że mam jakieś niedobory to z diety nici!!! na to nie mogę pozwolić...
kochane motylki, mam nadzieje, że u Was z dietą o wiele lepiej. dziękuję Wam za wszystko, dzięki Wam mam siłę by po upadku wstać... <33