z cyklu: dobry rozkmin. wizyta z Kamilem w ZOO jakiś czas temu :)
będzie to swoiste pożegnanie ze stanem z ostatnich paru miesięcy, a właściwie głównie ze stanem z ostatniego miesiąca. jak zwykle publicznie, jak zwykle kosztem siebie. słowem - co kto lubi ;)
Nasza mądrość wypływa podobno z naszych własnych przeżyć. No i tak sobie człowiek żyje, przeżywa, mądrzeje, mądrzeje, mądrzeje, aż nagle pojawiają się w jego życiu oczy, które burzą całą budowaną tzw. mądrość, zaślepienie powoduje wykluczenie logicznego rozumowania. Człowiek jest kompletnie zależny od kogoś innego, oddech kogoś innego warunkuje jego życie, a nieracjonalne zachowania są na porządku dziennym. Taki rodzaj przyjemnej głupoty ;) No i nagle następuje uświadomienie. Ktoś jednym zdaniem uświadamia, że kłamał, że jesteś nikim dla kogoś, kto stanowił twój cały świat, że nic go nie obchodzą twoje uczucia, twoja wrażliwość, twój ból, że plany, które budowaliście jako 'wasze' są tylko 'twoje'. Tak dużo w jednym zdaniu. Jedno zdanie zwinięte w podręczny rulonik. Wszędzie się zmieści. Chcąc, nie chcąc mam je wciąż przy sobie, a jego ogłupiające działanie nie należy już do kategorii 'przyjemnych'. To jedno z tych przeżyć, o których się później mówi, że kształtują charakter, mimo, że wywracają życie do góry nogami, a z człowieka robią rozsypaną kilkusetelementową układankę i nieważne jak bardzo będziesz się starał czy ile osób ci w tym pomoże - ta układanka już zawsze będzie niekompletna, już zawsze coś w niej będzie nie tak.
Rozwaga nigdy nie była jedną z moich mocnych stron. Jestem naiwna, łatwowierna, działam pod wpływem impulsu, w jednej chwili zmieniam decyzje. I w związku z tym, że nie lubię się oszukiwać (naprawdę! to, że ktoś coś często robi nie oznacza wcale, że to lubi...) to nie będę lekkomyślności nazywała spontanicznością. W każdym razie sama jestem sobie winna. Mam za swoje. Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że można mnie pokochać? To niemożliwe. Niemożliwe kiedyś i niemożliwe dzisiaj.
Byłam Niewiemgdzie. Byłam Gdzieśtam. Byłam w Kłamstwie. Ale wróciłam. Miejmy nadzieję, że na dobre.
Dziękuję tylko za to, że na każdym kroku nie słyszę teraz 'a nie mówiłam/em?'. Bo mogłoby się mi to teraz cały czas odbijać od uszu.
Zaczynam od nowa. Pomińmy fakt, że już nie pierwszy raz. Cóż, oprócz na przeżyciach, człowiek uczy się też na błędach. Pewnie głównie na błędach.
no, a to taka piosenka-symbol dla mnie :)
http://www.youtube.com/watch?v=kWakZcEGB38 .
nie będę już przy niej płakać. nigdy więcej. :)
piję dzisiaj za wszystko to, co tu napisałam. moje zdrowie!
m.d.
ps. Szoguniasty, wielki ukłon w Twoją stronę (wiesz za co) i sto lat! :))