2023 kończyłam pięknym podsumowaniem. Najlepszym.
Nie spodziewałam się, że 2024 uderzy mnie tak boleśnie na sam koniec pierwszego miesiąca..
Nie przeżywałam takiego załamania od śmierci Babci.
To jest coś strasznego.
I ten pierwszy powrót do domu po pracy, gdzie nie powitał mnie merdający ogonek..
Kiedy podczas przygotowania jedzenia w kuchni, nie zobaczyłam spoglądających na mnie z dołu oczek z błyskiem głoszącym ,,a może coś spanie?".
Kiedy wychodząc spod prysznica, nie usłyszałam tuptających łapek przy drzwiach.
Kiedy chowając się z książką pod kocykiem, nie miałam kogo zabrać na kolana i drapać za uszkami.
Nie dostałam miliona buziaków. Zasypiałam, nie trzymając Twojej łapeczki. Nie czując Twojego mokrego noska.
Zalałam łzami poduszkę, a Twój Tati przytulał mnie. Wystraszyłam się, że Cię zmiazdży, bo przecież wywalczyłam to, że spałeś w łóżku między nami. Ale przecież Twojego kochanego, mięciutkiego ciałka już tu nie ma :(
Płaczę publicznie, zaczepiam ludzi z pieskami i wzruszam się, gdy jakiś pieseczek mnie poliże.
Piszę to i ściska mnie w gardle a łzy kapią na podłogę.
Siedzę właśnie w tym kąciku. Wiesz, którym :)
Pocieszam się tylko tym, że nic Cię już nie boli. Nie cierpisz.
Wiem, że jesteś przy mnie. W tym momencie tak wiele daje mi wiara.. Poza tym, te znaki. Tyle osób je zobaczyło! I Twój zapach, który pojawia się nagle..
Kocham Cię.
Nie wiem, kiedy się pozbieram.
Czuję się tragicznie.
Ostatnio dopadło mnie choróbko i byłam na L4. Stwierdziłam, że w tym roku nie będę się dawać i zapieprzać z gorączką i wywalonym jęzorem w pracy. I tak wyszło,że akurat miałam mieć wizytę u psychiatry. Myślałam, że będę musiała ją przełożyć. Ale nie. Doczekałam czasów, w których rozmawiam z psychiatrą, siedząc sobie na łóżku, w pokoju rozświetlonym lampeczkami.
Była już zmiana leku, teraz zwiększenie dawki.
Znalazłam psychoterapeutę, zadzwoniłam i czekam na telefon, by zacząć terapię.
Pod tym względem cieszę się, bo w końcu się za to wzięłam.
Choć w sumie samo życie mnie zmusiło.
Nie mogę już. Patrzę na ludzi i im zazdroszczę. Zazdroszczę, że mogą tak o choćby robić sobie zakupy na spokojnie. Do pracy wstaję na ostatnią chwilę. Czekam tylko na piąteki i święty spokój. Nie mam ochoty nawet nigdzie wychodzić. A zwłaszcza teraz. Wolę chodzić po domu i wąchać Jego ubranka, póki jeszcze pachną.
Od jakiegoś czasu mam bardziej wyraźne sny. Albo więcej się w nich dzieje? Albo bardziej intensywnie? Albo po prostu więcej z nich zapamiętuję?
Taki najświeższy z wczoraj; może nie pamiętam samego początku, ale dokładnie pamiętam tę chwilę, gdy szliśmy, zaczynaliśmy spacer.
Najpierw było jakieś obce miasteczko, w którym mijaliśmy autobusową rozjezdnię (właśnie pisząc te słowa, uświadamiam sobie, że nigdy w życiu jej nie widziałam, ale kiedyś już mi się śniła). Szliśmy sobie, śmieszkując. W końcu weszliśmy na taką polną drogę, coraz mniej cywilizacji, coraz więcej zarośli.
Szliśmy, szliśmy i zaczęło się robić jakoś strasznie. Mroczniej. Po prawej pojawiła się chatka, a przy niej postać, która nas przeraziła.
I wtedy chwyciliśmy się za ręce.
Z całego tego snu, ten fragment pamiętam najdokładniej.
Wsunąłeś Twoje palce w moją dłoń, ścisnąłeś.
Moje serce zabiło mocniej. A głowa wspomniała pewien wieczór.
Coś znowu nas zaniepokoiło, przyspieszyliśmy kroku.
Zaczeliśmy biec.
Później, gdy dotarliśmy w bezpieczne miejsce, wyznałeś mi, że nie chciałeś mnie straszyć, ale w pewnym momencie na tej drodze zobaczyłeś za moimi plecami jakąś straszną postać.
TĘSKNIĘ.
5 KWIETNIA 2024
21 MARCA 2024
11 MARCA 2024
3 MARCA 2024
20 LUTEGO 2024
31 GRUDNIA 2023
28 LISTOPADA 2023
11 CZERWCA 2023
Wszystkie wpisyInni zdjęcia: 1407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone... thevengefulone