so much hipster I am.
Dzisiaj dzień piękny naprawdę, dlaczego? - bo poza domem, calutki.
Najpierw z Ayu się o tak o przejść. Jutro też idziemy, ale nie będziemy łazić, bo mnie nogi do dupy włażo. Za dużo łażenia, a ja łazić nie mogę.
Potem Sonja i nasze rozkminy xD
Lody spod lady, P x P (oh God love them, and still erection), Sylwia i Julka (grzyb i "to nie keczup", rujnujące mi życie). :D kurwa, ZA CO? ;___;
i moja kicia dzisiaj mi powiedziała, że jestem Jezusem-alfonsem i Billiem Joe-kotem, więc czuje się w pełni dokochany, i kocham cały świat na misjonarza.
No i chciałoby się po raz setny zakładać zespół, ale sądzę, że na razie to nic poważnego na tyle, żeby o tym mówić. Potrzebuję gitary żeby nagrać cover.
Gdyby nie to, że światem rządzi pieniądz, którego nie mam, życie byłoby takie zajebiste. Można by spokojnie wyjechać z domu, a moja mama rozwiodła by się z ojcem. Życie było by łatwiejsze, wszystko normalniejsze, nic nie było by komercyjne i pod publike, wszystko tworzone z potrzeby tworzenia, wszystko tworzone dla przyjemności. I nie było by niektórych zbędnych kłótni. A teraz bądźmy żałośni, mówiąc, że każdy ma swoje wynagrodzenie, za prace i za to co kto robi. Jakby każdy przynajmniej dostawał sprawiedliwie w sumie pieniężnej. Tylko takie bidoki jak ja mogą spojrzeć prawdzie w oczy, kiedy hajsu naprawdę brakuje, albo kiedy jedyne co trzyma moją matkę przy tym kutasie, to kasa (w żałośnie niskiej ilości) która nas utrzymuje. Obydwoje pracują, ale przy tak chujowej pensji to ledwo wyrabiają. Teraz to i tak wszyscy klepią bidę w tym kraju. Każdy <prawie> kogo znam, klepie bide, i to sprawia, że czuje, że ten kraj się stacza (nie wina może Polski, ale rządu, nie wypowiadam się). Jak w Finlandii, za najprostszą robotę jak koszenie trawnika, dostają za miesiąc 2000 euro? panie, idź pan w chuj. Popracujta chwile w Finlandii, wróćta i żyjta jak burmistrz. I gość, jeden Fin z którym gadałem, powiedział, że Polakom płaci się mniej, niż normalnemu pracownikowi, bo naprawdę mała ilość kasy go zadowoli. Plus fakt, że mniemał (dopóki ze mną nie gadał), że Polska to kraj prawie komunistyczny, gdzieś taki jak Rosja. Jestem taki gderliwy, bo to tym ludziom u podstaw jak ja czy moi rodzice najbardziej sie po dupie dostaje jak coś sie dzieje (zresztą nie musi się dziać, już jest żałośnie). No ale pierdolenie o szopenie. Nawet jak będę miał zespół, to w tym zepsutym kraju się nie wybije (w US przecież nawet takie One Direction daje rady, więc luzik). Ide se w łeb strzelić. Albo poczekam aż dorosnę, i wypierdalam z Polski ._.