Wild honey pie 

Nostaldżja MakGines. Jak można się tak nazywać?!

Boże.

A oto ja i Kunga o pięknym imieniu w Fort George, które ma fosę do której nigdy nie nalała się woda, bo za wysoko Fort George wybudowali.

Wyobraźcie sobie Wagnera chodzącego w kółko i mówiącego: Jestem zajebisty

Albo wuja mojego, mówiącego "wirus jest na stronie i ja mam dosyć"

Nie wnikać. To się nazywa specyficzne poczucie humoru i żarty zrozumiałe tylko we właściwym kontekście podczas półgodzinnych rozmów przez telefon z Mekajkem.

Zdjęcie specjalnie dla Kacpra, aby mu życie urozmaicić ^^ Nie miałam nic innego do dodania, a nie mam czasu na poszukiwania i przekopywanie kompa, więc wybacz. Jak się nie podoba, to... nie narzekaj :P

Chyba tego PB skasuję, bo mi się znudził, nie mam na niego czasu i poza tym marnuję ogólnoludzką przestrzeń internetową.

Buziaki wszystkim  Albo nie, bo jeszcze pewnie zarażam... Poklepki zatem