Niedawno miała po co otwierać codzień oczy, kochachła zasypiać bo po nocy znów mogła być z Nim. Cholerna pustka... Miliardy ludzi wokół , wielu przyjaciół ale tak naprawdę co z tego? Co z tego kiedy w pewnym momencie uświadamiamy sobie co tak naprawdę straciliśmy. Zrobiła wszytsko żeby o Nim zapomnieć ,ale nawet gdy myślała ,że jest 'ok' okazało się ,że nie potrafi funkcjonować bez niego , a raczej normalnie funkcjonować....Bo od kiedy budzenie i zasypianie z łzami w oczach jest normalnie?? Jej szczęście w pewnym sensie stało sie 'przeliczalne' ale nawet wtedy psychicznie z Nim przegrywa. Choć inni i On też widzą w niej kogoś kto sobie z tym radzi bo się uśmiecha i daje radość innym . A tak naprawdę w środku jest cieniem samej siebie... To po prostu sposób ( jak się okazało) idealnego maskowania nieumiejętności okazywania jakichkolwiek uczyć...Ona nie mówi o miłości, smutku , o cierpieniu, o tym co tak naprawdę czuję dla niej to zbyt trudne.Jej upadku nigdy nie zabaczysz ....jak upadnie to tylko w samotności choć jej dusza pomału gaśnie...Nawet jeśli zmieniła się , kogo to obchodzi.Nikogo!
Pozostało wierzyć...ale jak wierzyć w coś czego juz nie ma...???
Inni użytkownicy: bizghomissremarkable1asia0211winstzawodowybarbariaanpapierowemiastorafalpaczescocorabelll16l16
Inni zdjęcia: Globalne ocieplenie. ezekh114Eksplikacja. ezekh114Czyż nie piękny? purpleblaackja patkigdja patkigd... maxima24... maxima24... maxima24Lake quenPEŁNIA ROBACZEGO KSIĘŻYCA xavekittyx