Musze się czuć naprawdę przytoczona skoro tak intensywnie próbowałam sobie przypomnieć hasło do tego jebanego bloga.
Potrzebuje się wyżyć, rozpisać, wygadać, żeby ktoś mnie kurwa wreszcie zrozumiał, ale że nie mam takiej możliwości to chyba najlepszym sposobem jest rozpisanie się tu, lepsze to niż zrobienie sobie krzywdy.
Czuje się jak najgorsze ścierwo, mam kurwa ledwo ponad 17 lat, coraz bliżej pełnoletności. bo już mniej niż więcej i zamiast się cieszyć z życia myślę nad tym jak je zakończyć.
Nie dość, że jestem 11 tysięcy km od domu to tracę wszystko i wszystkich jak leci. Może i taka kolej rzeczy, może i trzeba było sobie za dużo nie obiecywać, ale jak to mówią nadzieja matką głupich, w moim przypadku nie ma co się dziwić. Kto by chciał mieć doczynienia z nic niewartościową scierą, którą można pomiatać po ziemi kiedy się zechce. Ostatnie dni. tygodnie, miesiące to jest jakiś jeden wielki żart, zacznijmy od tego, że ja jestem jednym wielkim żartem. Jak można być tak ślepym i nie widzieć jak wszyscy pozornie udają Twoich najlepszych przyjaciół, a w rzeczywistości mają Cie po prostu głęboko w dupie. Jak można kurwa stracić wszystko co się ma poprzez starania, które jak się okazuje nimi nie były? Jak? Otóż to trzeba być chyba tylko mną. Oddałabym wszystko co mam czy miałam przez całe życie tylko po to. żeby ułożyło się z TĄ jedną konkretną osobą. Dałabym z siebie milion procent tylko po to by zatrzymać ją przy sobie. Ale moje wszystko znaczy nic, jestem grą niewartą świeczki więc o czym my tu mówimy.
Mimo wszystko ten rok był najlepszy na świecie, dlaczego? Doświadczyłam takich uczuć jak :
- tęsknota
- chęć bycia dla kogoś
- miłości
- szczęścia
Przedewszystkim kurwa szczęścia i tej jebanej miłości, w sumie wszystkie uczucia są tak samo ważne. Pamiętam każdy dobry, zarówno jak i gorszy moment. Pamiętam każdy uśmiech, każdą łzę, śmiech, radość, smutek, sytuacje, każde słowo. Każde z tego było dla mnie powodem by wstawać rano z uśmiechem na ustach i dobrym snem. Każde z tych dało mi tą pierdoloną motywację do życia, do nauki, do dążenia do celu,do wszystkiego. A teraz? Teraz mogę sobie sama dziękować, teraz nie mam komu powiedzieć dzień dobry ani dobranoc, teraz nie mam komu pokazać swoich uczuć, teraz nawet nie chce mi się zwlec z łóżka, żeby zrobić sobie ten kluczowy posiłek, nie mam ochoty ani powodu do uśmiechu, nie mam po prostu chęci funkcjonowania. Jedyne czego potrzebuje to alkoholu albo snu, aczkolwiek proponuje sen bo tam mogę mieć wszystko to co liczyło się dla mnie najbardziej, po alkoholu jeszcze bardziej zbiera mi się na uczucia i jeszcze bardziej ich potrzebuje, a jak wiadomo nie mam na co liczyć. Kocham to uczucie kiedy jestem tą przeszkodą, problemem, którego się każdy pozbywa.
Mimo tego jak cholernie to teraz boli, było warto.
Najlepszym uczuciem jakie możecie doświadczyć to jest to, że jesteście komuś potrzebni, że ktoś Was kocha i że nie jesteście obojętni. Najlepszym uczuciem na świecie jest to, kiedy patrzysz na nią i wiesz, że kochasz. To, kiedy Cię przytula i czujesz, że masz wszystko i serce zaczyna szybciej bić, wtedy nie da się nie czuć, że jest się samemu. Najpiękniejszym uczuciem jest kurwa to kiedy jesteś szczęśliwa mając ją, ale każdy najmniejszy błąd, każda kłótnia którą uważasz ,, kolejną ",każda chwila kiedy wiesz, że jest tylko Twoja może być w końcu tą ostatnią, nawet nie wiesz kiedy stracisz swój cały świat, który do tej pory sprawiał, że jesteś najszczesliwszym człowiekiem na świecie. Nigdy nie wiesz kiedy Wasza przyszłość i teraźniejszość się nie utnie. Ludzie za mało w życiu doceniają, a potem zaczynają cierpieć i gdybać, a kiedy naprawdę wszystko znika dochodzą dopiero do wniosku jak beznadziejnym gównem jesteś, że do tego dopuściłeś. Może trzeba było tym razem przeprosić. Może kurwa tym razem trzeba było ustąpić, może trzeba było zapytać czy wszystko jest kurwa w porządku i czy czegoś jej nie brakuje. Może kurwa trzeba było, a teraz jesteś sam jak palec i płacz jak beznadziejnym i bezużytecznym gównem jesteś. Tak właśnie jest i nikomu nie życzę utraty swojego całego świata, gwarantuje, że wtedy nie macie po co się rano budzić, ani po co zasypiać. Żyjesz, bo żyjesz, robisz to co robiłeś, ale nic Cię już nie cieszy i nie ma żadnego znaczenia ani dla Ciebie, ani dla nikogo innego. Chyba czas po prostu dać wszystkim spokój i dać im iść swoją drogą, nie lubię zaśmiecać innym życia, do tego sprowadze swoje myślenie. Coraz częściej dochodzę do tego wniosku, że muszę dać w końcu innym żyć, żyć beze mnie. Jeden problem mniej, co pomaga? Fakt, że jesteś na drugim końcu świata i że ludzie nie mają na Ciebie czasu, bo mają ciekawsze zajęcia.
Nie wiem nawet jak określić ten stan, to nawet nie jest tzw depresja, to jest po prostu zanikanie. Ale nikt sobie nie zdaje sprawy z tego jak bardzo może być z Tobą źle, nikt nie wie kiedy będzie ta ostatnia rozmowa i kiedy widzimy się po raz ostatni, nikt poza Tobą.
Trochę depresyjna notka, następna może będzie bardziej pozytywna, albo jeszcze następna, albo nie będzie jej wcale. W sumie gówno mnie to obchodzi i tak pisze to tylko po to by dać sobie w jakiś sposób upust, nie podoba się to wypierdalać.
,,Drugiego człowieka kocha się takim jaki jest, albo nie kocha się wcale."
Chyba tyle na dziś.
Wesołych świąt, udanego Sylwestra i takie tam.
Ps I love U.