Niby odpoczywam a jednak wciąż odczuwam ogromne zmęczenie. Nie mogę domknąć spraw uczelnianych, między nami brak porozumienia, brak mi sił i chęci na wiele spraw.
Wiem doskonale, że życie nic za mnie nie załatwi ale obawiam się, że sama też nie jestem w stanie nic rozwiązać. Mam wrażenie, że umiem tylko komplikować.
Nie czuję się dobrze z naszym nieporozumieniem. Myślałam, że to co mówię jest jasne i nie pozostawia nic do życzenia, a jednak się myliłam. Przykro mi, że odebrałeś to jako atak na Twoją osobę bo miałam z goła inny cel.
Po ostatnich wydarzeniach związanych z Martą mam mocno zachwiane poczucie własnej wartości. Nieustannie zastanawiam się nad tym ile w naszym konflikcie było mojej winy, co mogłam zmienić kiedy jeszcze była na to pora i co przyniesie przyszłość. Odczuwam samotność. W moim życiu jest wiele ważnych osób jednak żadnej z nich nie da się zastąpić, każda jest wyjątkowa i zajmuje swoje miejsce w moim sercu.
Kiedy ktoś odchodzi zostawia po sobie dziurę, w którą wlewa się cudze ciała, całe mnóstwo cudzych ciał ale ona wciąż zionie pustką. Żaden randomowy osobnik nie zapełni tej pustki.
Proszę o mądrość by móc znaleźć rozwiązanie moich problemów i siłę by unieść na barkach całą resztę.