#28
Będzie tatuowane chyba. Ale chcę to miejsce i motyla, najlepiej przebitego szpilką, na znak że całe życie tarzałam się w gównie ED i że choroba zmarnowała mi życie.
Nie wiem co myśleć o dzisiejszym dniu, był totalnie pojebany. Ogólnie wpadam w szał kiedy tylko dochodzi do momentu że rozchodzimy się ze znajomymi i mam iść do domu i spędzić resztę wieczoru sama. Dzisiaj nawet doszło do sytuacji którą ktoś by nazwał fochem, ale myślę że nic nie odjebałam tylko rzeczowo powiedziałam co i jakie zachowanie mi nie pasuje, żarty zę wymuszam żeby się martwili, no dzisiaj to był kiepski żart dla kogoś kto ma ochotę sobie strzelić w głowę. Miałam ochotę wrócić, najebać się i zajebać. Wypiłam litr zielonej herbaty, obejrzałam połowę chujowego filmu i stwierdziłam że pójdę biegać. Jak wróciłam to już nie chcę się zajebać i nawet wynik niezły jak na przerwę i rozwaloną połowę ciała bo pół godziny i 4.5km. I wiem że to się powinno przebiec w 20min, ale to nic. Nawet przezbieganie odechciało mi się alko.
Magic!
Wpadła dzisiaj pizza, ale poza pizzą były tylko brokuły, jeden trening który trwał ponad 3h - w tym sparingi, no i bieganie. Powinnam być zadowolona, a czuję się jak kupa gówna , która nie ma nic nikomu do zaoferowania.
Nastrój oceniam na to że jakby ktoś mi dzisiaj odjebał akcję z szarpaniem klamki jak wczoraj to by chyba tego nie przeżył, a na pewno kilka kończyn bym mu złamała.
Takie słowa które zapadły mi w pamięć w liście od mojego ojca sprzed dekady - "uśmiechasz się na zdjeciu a oczy masz takie smutne".
I tak mi już zostało tato.
Nie zrobiłeś z tym nic.
Nigdy.