Bo on ma coś w oczach. Nie wiem co, ale za każdym razem kiedy w nie spojrze widze jakby głębię, labirynt, z którego nie ma wyjścia. Powoduje to, że nie moge przestać się w nie wpatrywać i kiedy jestem pewna, że cudowniej być nie może, ty nagle odwracarz twarz i kolejny raz nakrywasz mnie na patrzeniu w twoja stronę. Wtedy w twoich oczach pojawia się jakby ironia, przerodzona w szyderczość, a potem pustkę. Nie trwa to długo. Później już tylko opuszczasz wzrok, wiedziesz nim przed siebie i nagle zatrzymuje się na dziewczynie, która tymczasem przechodzi obok. W ten sposób czar pryska, tak jak wszystkie plany, które narodziły się w mojej głowie przez ostatnie kilkanaście sekund. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że to jednak nie takie proste, a odwaga znika. Czuję, że łzy napływają do oczu, ale mocno zaciskam powieki, aby żadnej nie udało się wydostać. Zadaję sobie pytanie dlaczego tak bardzo mi na nim zależy, skoro wszyscy mówia, że nie jest tego wart...Staram się szukać odpowiedzi, ale nic nie jest w stanie mi tego wytłumaczyć. Może kiedyś sama spróbuję to wyjaśnić, ale jeszcze nie teraz. I znowu zaczynam przenikać cię wzrokiem, dopóki tego nie zauważysz i tak bez końca....