Zycie toczyło sie dalej a ja z Biedronem udawalismy ze nic sie nie stało. Było to trudne bo za kazdym razem jak go widziałam przypominała mi sie ta cała sytuacja. Na szczescie nie było zadnych wyjasnien typu: zapomnij o tym,poniosły mnie emocje,to nic takiego. Było to nie potrzebne. Wyjasniła sie za to sytuacja z Alexem. Zerwalismy ze soba bo zwiazek ten nie miał sensu. Ci ktorzy byli mi potrzebni do szczescia byli przy mnie. Dni mijały jak szalone,a ja z niecierpliwoscia czekałam na powtrot rodzicow ktorzy pojechali na urlop. Nie lubiałam byc odpowiedzialna za dom,cieszyłam sie gdy byli w domu,nigdy nie mieli nic przeciw Billowi i reszcie.Byli totalnymi luzakami,wracanie pozno w nocy im nie przeszkadzało,na wszystko mi pozwalali. Chłopcy czesto sie ze mnie smieli ze nie jestem podobna ani do matki ani do ojca. Nie obchodziło mnie to. Miłam charakter matki. Byłam okropnie zawzieta i jezeli chciałam cos to do tego dazyłam ile sił. Z reszta z rodzina dogadywałam sie wysmienicie. Wszyscy mnie ubóstwiali i zawsze jak sie z nimi widziałam cukrowali ile sił.
Siedzac sama w salonie zobaczyłam jak ruszyła sie klamka. Drzwi były zamkniete bo bała sie ze ktos niepozadany wejdzie w moje progi. Poszłam otworzyc i oczom moim ukazała sie ucieszona bużka Billa przyodzianego w pomaranczowa bluze Adasia. Serce zabiło mi mozniej a jego oczy zaswieciły sie jak brylanciki. Ucieszyłam sie ze mnie odwiedził bo cały dzien siedziałam sama. Siedlismy przy chipsach i coli ktorej Bill potrafił pic hektolitry. Opatuleni kocem ogladalismy film. Nagle poczułam jak reka Billa wedruje na moje kolano. Serce mi biło coraz mocniej , i juz nie byłam skupiona na filmie,tylko na tym do czego on dązy. Poruszył reke i zaczął głaskac moje udo. Spojrzałam na niego a on zmienił pozycje siedzenia tak by moc na mnie patrzec. Wtuliłam sie w niego i probowałam dojsc do siebie i nie dac poniesc sie emocjom. Odsunełam sie lekko od niego.
-Wiesz Anja...-powiedział.
-Tak?
Spojrzał na mnie brylantowymi oczami,tak slicznymi jak nigdy wczesniej.
-Ja...-nie dokonczył.
Do domu wparował Tom z krzykiem radosci. Z przerazenia probojac wstac spadłam z łozka. Podniosłam sie smiejac. Przyszedł z Guciem ,Georgiem i jakas laską. Najprwadopodobiej jego. Sytuacja była dwuznaczna. Nie wiem co mogł sobie pomyslec. Poszłam do kuchni szykowac jakies przekaski do piwa ktore przytargał ze soba Tom. Bill nie dokonczył zdania...non stop mnie to meczyło i nie dawało spokoju. Nie wiedziałam tez ze wkrotce nastapi zwrot akcji...