niezła dawka pozytywnie kompromitujących zdjęć, nie powiem ;d
pogoda nie sprzyja, a trzeba się w końcu na czechów wybrać.
właściwie to nic mi ostatnio nie sprzyja, ale tak cholernie wierzę, że to minie, i w końcu minie no.
to jest ten niebezpieczny moment, kiedy czuję potrzebę wyjaśniania wszystkiego z wszystkimi, z kim tylko sie da, niemal natychmiastowego rozwiązania wszystkich małych, dużych, czy nawet przeszłych problemów, odzyskać wiarę w ludzi.
kiedy wszystko staje się być tak niewielkie, przy tym jak przerażająco szybko może się zmienić coś znacznie większego i ważniejszego.
to, co mnie powala od dłuższego czasu to nic. to przeminie.
chociaż kiedy uwalnia się mój forever alone już jest mniej ciekawie i męcząco.
tak, przeczytać dwie książki w trochę ponad dwa dni to tak dość dużo, zasypiać po wschodzie słońca to też dość późno.
tsa, nowu sposóbna przeczekanie złego okresu, siedź do późna, śpij do 13.
tak strasznie nie lubię tracić kontaktu z ludźmi, kimkolwiek by oni nie byli, przecież to straszne.
możemy wiele zatracić żyjąc w pogoni obecnych czasów, tak myślę.
milion jeden myśli na minutę, to też niedobre, chociaż akurat to towarzyszy mi nieprzerwanie.
tak bardzo pragnę, żeby znowu było dobrze. żeby te wakacje były niezapomniane
wyjątkowe
inne, lepsze.
kurwa, czemu musze być takim jebanym uparciuchem tak kurewsko zależnym od innych, jednocześnie egoistycznym i zaslepionym
to takie trochę rozdarcie między tym, czego bym chciała, a tym, czego bym chciała i myślę, że potrzebuję.
albo może chce potrzebować?
może powinnam chociaż na te pozostałe półtorej tygodnia pojechać na zadupię, odciąć się od wszystkiego
ale może być jeszcze gorzej
tak samo jak może być jeszcze gorzej jak z zadupia wrócę.
w sumie misiek wraca za te 11 dni z hiszpanii, pogadałabym teraz tak strasznie mocno.
27 dni do Włoch. strasznie ie ogę się już doczekać, to może być to, co sprawei że będzie kurewsko dobrze tym razem.
a za jakiś tydzień dzieciaki wracają od babci, więc mogłabym pojechać robić za niańkę i oderwać się choćby na ten tydzień.
do tego ciągłe zaglądanie do skrzynki, tak strasznie mi teraz Ciebie brakuje. Tej tak cholernie pozytywnej mordki, która jako jedna z niewielu jest w stanie mnie teraz podnieść na duchu i dać siłę i motywację, nawet poprzez zdjęcie czy wisiorek, który ostatnio nieustannie mam przy sobie i przy serduchu. Boże, gdybyś mogła choć na dzień wpaść do lublina, do obozu miałabym zapewniony zajebisty humor, dawkę pozytywu i byle do przodu. Wysłuchać moich wszystkich rozkmin, uruchomionego filozofa, analizy ostatnich siedmiu miesięcy i ośmiu dni. Boże jak ten czas leci. Dopiero był ten styczeń, wielkie poszukiwania płyty, czegoś od serducha dla serducha, niekończące się melanże, rozkminy, nocne wyprawy, wspólne wypady czy nawet przesiadywania w moocno różnych bardziej i mniej dziwnych miejscach, boże ;3 Mam nadzieję, że wszystko się udało, w końcu już mamy lipiec, że już dawno osiągnęłaś kolejny etap i masz kolejny napływ obowiązków, któe tak cieszą zarówno Ciebie, jak i mnie. Póki co napastuję skrzynkę dalej, już niedługo, potem znowu będę rycząc orzeglądać kartki i trudno przewidzieć co jeszcze, żeby zyskać uśmiech na najbliższy czas, żeby podzielić się nim z innymi, żeby w końcu wpaść do stokrotki, nawalić kolejne pół zeszytu potokiem słów często niewypowiedzianych, zapakować to, co często leży na dnie serducha do koperty i wsyałać na drugi koniec Polski, sprawić Ci usmiech i nieprawdopodobną radochę, znowu poczuć Cię choć odrobinę bliżej. Zaraz się znowu poryczę, ale niewyobrażalne jest to, jak wiele mi to daje, taka mała drobna rzecz. Świadomość, że te 531 kilometrów dalej jest mordka, która zmienia swoje życie na lepsze. I która nawet będąc tak daleko i wiedząc tak niewiele, wierzy we mnei i jest tu i zawsze przy mnie. Nieważne, że dzieli nas sześćgodzin i dwadzieścia trzy minuty drogi, serio. Cholernie za wszystko dziękuję i pamiętaj, że wierzę w Ciebie i Cie kocham, nieważne jak jest i jak będzie.
czas wrócić do zamułów. Przede mną jeszcze jeden tom, który i tak skończę najpóźniej jutro, w pon postaram się wypad i proszę, niech będzie dobrze. ciężko jest. jeszcze jak wszystko dociera ze zdwojoną siłą i nawet jeśli nie ma ku temu powodów, to się wali. byyle do listu, byle do powroty N, byle do obozu <3
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika forbiddenparadise.