tęskona i rozstania
- Miło było, ale musimy się pożegnać. Na dłuższa metę to nie to. - powiedział i odszedł. tylko te kilka słów. żadnych emocji z Jego strony, zupełnie nic, tylko bolesna obojętność. nie pojmowałam jak mógł tak oschle się ze mną obejść, tak nawet bez mrugnięcia powieki. zostawił mnie na progu, ze łzami w oczach, gulą w gardle i rozdzierającym bólem w sercu.
pamiętam jak kupiłam swój pierwszy profesjonalny aparat i razem to świętowaliśmy. "Będziesz kiedyś najbardziej pożądanym fotografem na świecie" - mówił. kiedy nie robiłam poważnych zdjęć, pstrykałam mu różne fotki. zamyślony, uśmiechnięty, z wystawionym językiem, z ustami złożonymi w dziubek. na każdym inaczej, na każdym jak wariat. mój wariat. często też robiliśmy sobie zdjęcia razem, z głupimi minami, w pocałunku. szczęśliwi, zakochani, uśmiechnięci. teraz siedzę pod kocem, w rękach dzierżąc odbitki tych zdjęć i wspominam. patrząc na każde, budzi się we mnie miliony myśli, uśmiech mieszany ze łzami. tylko te zdjęcia, dowodziły, że potrafię być szczęśliwa. że potrafiłam być szczęśliwa.
umówiła się z chłopakiem w cukierni. poprawiła włosy i wyszła. nie spieszyła się, popierała regułę: "dziewczyna ma się spóźnić". był słoneczny dzień, spotkała kilku znajomych. zdziwiło ją ich zachowanie. mówili 'siema', ale patrzyli na nią jakby coś ukrywali. " Wydaje mi się" - pomyślała. dotarła do kawiarni. wiedziała, że będzie siedział pod oknem. miała rację. idąc w tamtą stronę, dostrzegła, że siedzi obok Niego jej przyjaciółka."Przypadkiem na nią wpadł i gadają" - myślała. wewnątrz jednak czuła, że coś jest nie tak. cholernie nie tak. -Hej, Kochanie.- chciała Go pocałować ale odsunął się. teraz była pewna, że wolałaby tu nigdy nie dotrzeć.- Cześć.- powiedziała ona - Musimy pogadać..-zaczął -Ja i Magda już od dłuższego czasu, rozumiesz? niedawno, zrozumiałem, że to właśnie ją kocham,nie Ciebie. - miała łzy w oczach, ale trzymała sie. -Z nami koniec. -zakończył. -W jeden dzień straciłam chłopaka i przyjaciółkę. Dziękuje. - i wyszła, dopiero na ulicy wybuchając płaczem.
właściwie to już o Nim nie myślę. no, szczerze. wcale nie jest taki piękny jakim go widziałam kilka miesięcy temu. i przed zaśnięciem nie męczę się już z Jego widokiem pod powiekami. nie wyobrażam sobie randek, uśmiechów i pocałunków. skończyłam z tym, nareszcie. ale to nie znaczy, że teraz nie mam o czym marzyć. mój umysł zaprzątają wizje bójek. tak, bójek. w myślach ćwiczę każdy cios, dla tej dziwki. to co, że już mi nie zależy, szmata szmatą pozostanie. a więc z chęcią kiedyś oszpecę jej tą krzywą buźkę, nawet kosztem kilku sińców i zadrapań. przygotuj się, kurwo.
pamiętam te beznadziejne dni kiedy płakałam za Tobą .pisałam, dzwoniłam do Ciebie, a Ty miałeś mnie gdzieś. Dzisiaj sam zrozumiałeś jak to bolało. role się odwróciły, kochany.
jak zawsze robię sobie ciepłe kakao i wychodzę na balkon. chłodne powietrze biorę głęboko do płuc w nadziei że zamrozi na chwilę moje serce. wypuszczam, ale tęsknota widocznie przyszyła się do niego. opieram się ścianę i zsuwam na zimny beton. biorę łyk mleka i odgarniam włosy. wiatr wieje prosto w moją twarz porywając w taniec moje słone łzy, które pojawiają się tak nagle. ocieram je szybko i wracam do pokoju. wspinam się na swoje łóżko i wchodzę pod chłodną pościel. kubek odkładam na maleńką szafeczkę i utulam się do pluszowego miśka. - będzie dobrze. - wmawiam sobie zagryzając wargę do krwi. - naiwna. - krzyczy rozum nie zważając na mój płacz.
Wrealnym życiu Kopciuszek nie spotka Księcia, bo nawet nie dotrze na bal. Śpiąca Królewna nie doczeka pobudki - zwiędnie i zaśnie na zawsze. Leśniczy uratuje Czerwonego Kapturka, by go niecnie wykorzystać i wysłać do lasu do pracy. Małgosia s przedaje narkotyki, bo nie ...może i nie chce znaleźć drogi do rodzinnego domu, a Jaś na gigancie kupczy własnym ciałem na Dworcu Centralnym. Calineczka za szminkę i tusz do rzęs obsługuje mężczyzn na klatce ewakuacyjnej centrum 2587 2/587ego. - przerwała nagle wyliczankę, by po chwili cicho dokończyć. : - tak wygląda życie z bliska.
Potrzebuję teraz trochę czasu i trochę samotności, żeby poukładać siebie od nowa. Zepchnęłam się bardzo głęboko, muszę więc dogrzebać się do tej dziewczyny sprzed kilku dni. Choć ta obecna nie jest przecież taka zła, jest po prostu smutna. Ludzie boją się smutku, jakby był zaraźliwy, choć to moja naturalna reakcja na otaczającą mnie rzeczywistość. Póki co chcę odbudować ten pancerz ochronny, bo w pewnym momencie o nim zapomniałam. A on wdarł się do środka. Wiem, teraz mam nauczkę - popękaną skorupkę i świadomość, że nie powinnam tęsknić za kimś, kto niekoniecznie śpi samotnie. Słowo przepraszam jest najgłupszym słowem świata, wyprzedzając nawet 'kocham Cię'. A mówisz, że Ci przykro. Uwierz kretynie, że mi bardziej, bo obiecałam sobie, że nie będę przez Ciebie płakać. Nie udało się. To nic nie zmienia, nie wymażę Cię ze swojej pamięci. Co mnie nie zabije, to mnie wkurwi, więc mam ochotę uderzyć Cię z całej siły, żebyś poczuł choć chwilę to, co ja. A potem wypalić Ci literkę L na czole.
Chciałabym ponownie odbierać telefon z myślą , że dzwoni ten Ktoś. Chciałabym denerwować się przed spotkaniem, a widząc Go czuć przyspieszone bicie serca. Chciałabym ukradkiem na Niego spoglądać , a potem tak zwyczajnie patrzeć głęboko w oczy i trzymać się za ręce , ściskać ile sił. Chciałabym ...
Codziennie zasypiam z myślą, że mnie na prawdę kochałeś. Codziennie wieczorem, gdy już leżę pod kołdrą, przeszywa mnie ten sam, wielki, niepojęty ból. Codziennie mam łzy w oczach. Codziennie nie przesypiam pół nocy. I codziennie rano budzę się z myślą 'Mała, jego już nie ma'. Codziennie rano przypominam sobie, jak to było nam wspaniale. Codziennie rano myślę, czy jesteś szczęśliwy. Codziennie układam usta w sztuczny uśmiech i codziennie wychodzę do ludzi. Codziennie ten sam scenariusz. Od paru miesięcy. Ciągle, codziennie, nieustannie. Codziennie, rozumiesz?
Z perspektywy czasu nie żałuję, że Cię poznałam. Pokazałeś jak to jest kochać i tęsknić z myślą, że ta druga osoba również tęskni. Pokazałeś mi świat z innej strony - ze strony zakochanych. Ten świat jest całkiem inny, jest czymś magicznym. Tego nie da się opisać. Więc mimo wszystko, dziękuję za to, co było.
siedziałam w parku na ławce. nie na naszej ławce, ta nasza stała na przeciwko mnie, oddzielały mnie jeszcze od niej jakieś kwiatki i kawałek trawy. myślałam wtedy o tym, co było .. ale nie miałam odwagi podejść bliżej.
nie byłam osobą, która mogłaby płakać idąc przez miasto. nie mogłabym mijać tych wszystkich ludzi, którzy patrzeliby się na mój rozmazany tusz do rzęs, myśląc o tym jakie to ja mogę mieć problemy. a wczoraj tak szłam. widzisz co ze mną zrobiłeś?