ZAPRASZAM DO CZYTANIA MOJEGO OPOWIADANIA! :)
,,Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze powraca, żeby zmienić ciebie. Zarówno twoją teraźniejszość jak i przyszłość. ''
Byłam właśnie w trakcie czytania, kiedy drzwi do mojej sypialni się uchyliły. Ukazała mi się mała, słodka osóbka, o ciemnych, brązowych włosach i pięknych, dużych oczach tego samego koloru.
Odłożyłam książkę na siedzenie obok i wesoło pomachałam do mojej córeczki.
Georgina w odpowiedzi radośnie przebiegła przez pokój i wskoczyła mi na kolana.
- Cześć, mamusiu - powiedziała, obejmując mnie za szyję i całując w policzek - co robisz?
- Czytałam książkę - odwzajemniłam pocałunek - jak się spało księżniczko?
- Niezwykle książęco - zaśmiała się dźwięcznie, a ja pocałowałam ją w czółko, myśląc o tym, jak wiele zmieniło się w moim życiu przez ostatnie pięć lata, odkąd urodziłam Georginę. - Mamusiu, a czy ja idę dziś do przedszkola?
- Nie, jest sobota - uśmiechnęłam się. - Idziemy dziś do wesołego miasteczka, co ty na to?
- Super! - Krzyknęła, a jej oczy błyszczały jak dwa brylanciki. Nagle spoważniała. - A czy mogę zadzwonić do Cassie? Miałyśmy się dzisiaj bawić w przedszkolu lalkami. Chciałam jej powiedzieć, że mnie nie będzie.- Wyjaśniała szybko, coraz bardziej spanikowana i zasmucona.
- Cassie też nie idzie do przedszkola, żadne dziecko dziś nie idzie. - Rzekłam, powstrzymując wybuch śmiechu.
- I wszystkie dzieci z przedszkola idą z nami do wesołego miasteczka? - Zrobiła wielkie oczy i zszokowaną minę.
- Nie sądzę - zaśmiałam się - ale, jeśli chcesz, to możemy niedługo zadzwonić do Cassie i zapytać, czy chce iść z nami. - Pod koniec musiałam niemal krzyknąć, bo Georgina już biegła po schodach do kuchni. - Wolniej! - dodałam. Po dwóch minutach była z powrotem. Z telefonem w dłoni.
- Wykręć numer - poprosiła.
- Musimy troszkę poczekać, jest za wcześnie na telefony - wyjaśniłam.
- No dobrze - szepnęła zawiedziona i spuściła głowę. Przypatrywała się swoim malutkim paznokciom, pomalowanym na różowy kolor.
Przyjrzałam się uważnie mojej córce. Miała potargane, kręcone włosy do ramion, niesfornie sterczące na wszystkie strony. Duże, pełne ufności oczy, z których zawsze dało się wyczytać wszelkie emocje. Lekko zadarty nosek, upstrzony delikatnymi piegami, dodającymi uroku. Do tego śniada karnacja i regularne rysy twarzy tworzyły obraz mojej pięknej córeczki.
- Czy już? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Georginy. Spojrzałam na zegarek, który sygnalizował, że minęło dopiero pół minuty.
- Może zjemy najpierw śniadanie, uczeszemy się, ubierzemy, a następnie zadzwonimy?
- Pośpieszmy się. Wstawaj. - Energicznie zeskoczyła z kanapy i pociągnęła mnie za rękę.