Naprawdę nie wiem, od czego zacząć. Nie było mnie tu dwa miesiące. Zdjęcie dodaję, żeby było, głównie chodzi mi o to, co napiszę. W ciągu tego czasu zmieniło się bardzo wiele... Nie wiem w sumie, dlaczego tak się odłączyłam. Ale myślę, że to był dobry wybór. Skupiłam się bardziej na znajomych, na tym, co jest naprawdę. Starałam się korzystać z każdej wolnej chwili, kierować zasadą "Carpe diem". A dlaczego? Bo tego miało już wkrótce nie być. Ostatnie chwile z klasą, z którą się bardzo zżyłam. Nie zapomnę nigdy pierwszego dnia w gimnazjum. Nie zapomnę każdego dnia tam spędzonego, tych wszystkich chwil, wspomnień. Kochałam tych ludzi. Kocham nadal, mimo że wiem, że już nigdy się nie spotkamy w tym samym składzie. Te trzy lata zleciały nie wiadomo kiedy. Wszystko to, co powtarzali nam zawsze nauczyciele... Mieli rację. Będzie mi tego brakowało, wiem to. Wcześniej parę razy wspominałam o zmianach, które mnie czekają, prawda? Wszystko było związane z przeprowadzką. Jestem 200 km dalej od domu. Nadal jest mi ciężko to sobie uświadomić, wiem, że z czasem się przyzwyczaję, bo tak jest zawsze. Minął już miesiąc wakacji, który spędziłam naprawdę świetnie. Za co bardzo dziękuję, nie wiem, co więcej dodać... Po prostu DZIĘKUJĘ. Mam łzy w oczach, pisząc to teraz. Wiem, dla innych to błahostka, bywają gorsze problemy. I wiecie co? Lepszy jest ból fizyczny niż psychiczny, tego jestem pewna. Nie powinnam się teraz tak wszystkim przejmować, w końcu poznam nowych znajomych, będę chodzić do dobrej szkoły, spełnię swoje marzenia. Wydawałoby się, że nie jest wcale aż tak trudno. Jest... A najgorsza jest ta cholerna tęsknota, ta bezsilność, niemoc. Bo przecież nic nie mogę już zrobić. Z jednej strony, będę miała więcej możliwości i może rzeczywiście po prostu tak będzie lepiej? A z drugiej, trzyma mnie tu parę osób, na których zależy mi jak nigdy. Powoli staram się z tym wszystkim ogarnąć i wierzę, że dam sobie radę, nie mogę się przecież poddać. To by pokazało moją słabość, a ja taka nie jestem. Za jakiś czas to przeczytam i przypomnę sobie jak na początku było trudno. Niedługo już będzie dobrze. To, co dzieje się teraz w mojej głowie jest nie do opisania, ale mimo wszystko staram się być szczęśliwa i wiecie co? Myślę, że jestem szczęśliwa dzięki tym osobom, które tak wiele dla mnie teraz znaczą. Na co dzień próbuję o tym wszystkim nie myśleć, bo dołowanie się nie ma najmniejszego sensu. Nadal trzymam się zasady, o której wspomniałam wcześniej, bo przecież życie jest piękne!
Nie chciałam nigdzie tego publikować, ale może to przyniesie mi ulgę.
Na pewno nie napisałam tu wszystkiego, bo tak się nie da. Jeżeli to przeczytałeś/aś - dziękuję, serio.
W sumie zastanawiam się nad powróceniem do photobloga, ale nie wiem, czy ktoś chce jeszcze tu zaglądać.
To byłoby na tyle... Chyba nie mam nic więcej do powiedzenia jak na razie. Dobranoc :)