photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 STYCZNIA 2017

Witaj pamiętaniku...

Tuż przed sylwestrem oraz nieco po nim "zbierałam się" do napisania czegoś w stylu podsumowania ubiegłego roku oraz postanowień na rok obecny. 

Jednak bieg nieoczekiwanych i wręcz niechcianych zdarzeń sprawił, że nie ma to najmniejszego sensu. 
To bardzo przykre, ale gdy ktoś odchodzi po siedmiu latach, to nawet nie jest smutek... To jak żałoba. 

Chciałam wkroczyć w nowy rok, z lepszymi postanowieniami, nadzieją na lepszy czas, oczyszczeniem umysłu by móc działać. By spędzić to pierwsze półrocze - trudne zresztą, na dokończeniu studiów, obronieniu licencjatu, zebraniu nieco oszczęności... I pojechaniu do Niego. By móc już na serio być razem, móc zrobić Mu jedzenie do pracy, dać buziaka na dzień dobry i zawołać do spania gdy będzie bardzo późno. Trochę wspólnie popracować,by po pewnym czasie móc zastanowić się nad ewentualnym kredytem na własne mieszkanie... Własny kąt... Zdefiniowałam swoje szczęście. A zaangażowanie miało być na 200%. Miało...

 

Porzucił mnie ot tak, bez słowa... Czekałam miesiącami wierząc, że się uda aż w końcu wrócił... Wrócił na cudowny weekend i wsólne święta oraz nowy rok... I co? I porzucił, praktycznie bez słowa tuż po nim... 
To okropne uczucie. Zalewam się łzami zupełnie nieświadomie. Siedzi mi to w głowie przez cały czas,a  głowa pęka od myśli. Do tego skręca w brzuchu, a o jedzeniu powoli zapominam. Ratuje mnie chyba tylko to, że zbieram ostatki sił, by wyjść na zajęcia czy gdziekolwiek indziej... Inaczej załamałabym się już do końca. Nie rozumiem, jak można w ten sposób postąpić z drugim człowiekiem. Zwodzić, a gdy nagle w jego oczach zaczyna być po prostu dobrze, nagle porzucić i uciec. Nie wiem czy wiara w to,że karma wraca ma tutaj jakiekolwiek znaczenie czy funckcję znieczulającą. Raczej nie. 

Każdy dzień sprawia kolejny ból. Pozostała nicość i pustka. A do tego wszystkiego wstyd się przynać. Pojawiają się myśli dlaczego jestem taka beznadziejna, co jest ze mną nie tak, do niczego sie nie nadaję. Czy to minie? Codziennie oglądam wspólne zdjęcia, czytam stare rozmowy, przeglądam posty z naszej małej tajnej grupy na fejsie. Czy wspomnienia bolą czy koją? Nie wiem... Z pewnością dają mi złudzenie, że mam Go choć przez chwilę przy sobie. 
Chyba nie muszę szerzej argumentować dlaczego tak cierpię. Pojawia się banalna myśl nie mam po co żyć. Głupie, jasne, ale co mam zrobić gdy tak właśnie się czuję na dany moment. Nie jest to bezpodstawne. 
Przecież przyjechałam tutaj dla Niego. Dbałam jak mogłam, byłam obok. Jasne, bywały lepsze i gorsze chwile, ale tak jest w każdej relacji. Opuścił mnie, bo stolica. Okej, przełknęłam to z godnością, to przecież tylko rok, właściwie niepełny, będzie w porządku. I znów oddałam serce ślepym złudzeniom. To był mój mały wielki cel. Być razem tak po prostu. Zdobyć to do czego przecież tak dążyliśmy. My... Czy to nowe miasto tak zmienia ludzi...

Do czego zmierzam... A do tego,że za niby jedną osobą, dla której jestem w stanie zrobić wszystko szło o wiele więcej. W tym momencie nie wiem co będzie dalej. Z tym miastem łączy mnie jeszcze około pięć i pół miesiąca... I mieliśmy być razem. Tymczasem tutaj nie mam po co zostać, co więcej nawet znienawidziłam to miejsce w jakiś sposób przez to wszystko... I co mam zrobić? Wyjechać do innego miasta? Warszwa? Wrocław? Białystok? A może wrócić w swoje rodzinne strony. Tylko po co... Pozostaje jeszcze możliwość wyjazdu za granicę... Choć raczej nie zdefiniowałabym tego jako wyjazd, a jako ucieczkę. 

Dlaczego tak musi być? Kiedy los się do mnie uśmiechnie zamiast kopać nieustannie po twarzy... Mam dosyć takiego stanu, takiego poczucia...

Wydaje mi się, że to nic dziwnego, że potrzebuję miłości... Potrzebuję bliskości, zainteresowania i opieki.. Tak po prostu, po ludzku. 

Teraz poczułam, że jestem zupełnie sama. Nikt się nie martwi, nikt nie czeka, nikt nie przyjedzie... Mam 22 lata, a czuję się jak kobieta po przejściach koło pięćdziesiątki, którą już nic w życiu nie czeka... 

Najbardziej banalne czynności już nawet nie mają sensu. Życie nie ma kolorów. A pełna lodówka równie dobrze mogłaby być zupełnie pusta. Bo serce mimo że złamane przez Niego wielokronie nie do poskładania, to wciąż pełne. I może naiwne, ale najwidoczniej taka jestem.
"Tak kocha się raz". Straciłam wiarę, poczucie sensu..
Może to wszystko brzmi żałośnie, ale tak właśnie jest gdy tracę swój cały świat. 

Gdzie jest mój Mężczyzna, któremu mogępowiedzieć dzień dobry i dobranoc. Gdzie ta osoba, której mogę powiedzieć,że ją kocham tak po prostu...Gdzie jest ten, z którym każdy dzień nabierał nowego sensu. Nie mogę zapomnieć jak jeszcze na święta dawałam Mu prezent i tak pięknie się do mnie uśmiechał... Uśmiechał i całował...Przecież było w tym uczucie..A ona nie gaśnie po kilku dniach...

Informacje o feelthemusicsover


Inni zdjęcia: 1407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone... thevengefulone