Symferopol, Krym, Ukraina.
Pod stertą chusteczek, leżę.
z kubkiem ciepłej herbaty, lecze się.
***
Był czas na spontaniczność i był czas na improwizację.
Teraz życie zaczęło nastrajać, nakłaniać do planowania. Zaczął się czas przemyślania i gównoprawdy.
Zakończyłam pewien etap. I chociaż zniknął z mojego życia szybciej niż się pojawił, to coś mi chyba po nim zostało.
***
Bo czy możemy przyzwyczaić się do kogoś podczas jednego spaceru, tak, żeby wracając do domu, czegoś tak strasznie nam brakowało? Moż tego uśmiechu, może tych oczu...
Bo czy byłam aż tak głupia, żeby myśleć, że ta magia będzie trwała wiecznie?
Czy naprawdę wierzyłam, że przez te wszystkie dni, uliczki, słońca, ścieżki, niebo w całym mieście, czy wierzyłam, że będzie tak samo cudownie?
Z Tobą chciałam tam być.
Ty wybrałeś inną drogę.
To szaleństwo się skończyło. Szaleństwo z Tobą!
Nie mam już dla Ciebie jednego spaceru, by poznać Cię od nowa. Nie ma żadnych pieprzonych 24 h, żeby wymyśleć plan B.
Nie chciałam, żeby tak było. Chciałabym Ciebie od nowa. Tak samo bardzo.
I chociaż wiem, że nigdy już nie będzie tak jak było, to jedno jest pewne. Dziękuje, że byłeś kiedyś, że chyba byłeś. C h y b a byłeś kiedy Cię potrzebowałam. C h y b a potrzebowałam. C h y b a byłeś, kiedy Cię potrzebowałam, a może nawet kochałam. i c h y b a nawet nie chciałam stracić. Więc c h y b a tak naprawdę nie dziękuje, bo c h y b a mimo wszystko nadal Cię kocham, a Ciebie już chyba nigdy nie będzie, bo c h y b a to wszystko...
TO WSZYSTKO SIĘ SKOŃCZYŁO.
Coś się kończy, coś innego się zaczyna, ale to...
już na zawsze się skończyło.
.