Czasem myślę, ze świat zwariował. Czasem chciałabym biec i nie zatrzymywać się ale potykam się o coś. Zawsze tak samo. Czasem jasno określony cel przestaje być widoczny. Czasem łamie zasady. Czasem.. Czasem chciałabym być kimś innym. Ludzie sie nie zmieniają. A nawet jeśli to bardzo rzadko, a ster nawyki i tak pozostaję wyryte w ich tożsamości. Uciekam od siebie czasem. uciekam od ludzi. Ludzie są źli. I to są nieludzi. Nieludzie to obłudne pskudztwa. Wszystkie fałszywe przyjaciółki. Każdy zły człowiek robi źle. Krzywdzi innych. Każdy nieczłowiek powinien być zabici zanim złoży jaja. To okropne, że nikomu nie można zaufać. Nie czuję się bezpieczna więc muszę walczyć o swoje, o siebie. W szkole jest to bardzo dziwne. Jestem strasznie zaborczą, waleczną i nieustępliwa. Nie daję sobą pomiatać. Umiem podnieść potłuczone lustro złożone w całość. Ludzie lubią mi ufać, a ja lubię ich odstraszać. Moja szkoła jest chora. Mam ochotę rzygać gdy widzę tych ludzi ale daję radę. Muszę. Czasem po prostu trzeba się zmusić do czegoś. Mam w swojej klasie nieludzi. Są mi obcy, a ja im. Zapewne nie znają mnie i nigdy nie poznają. Żałuję wyboru. Żałuję. Choć nie można żałować ale każdy dzień to gehenna. Getto. Obóz koncentracyjny. Patologia. Czuję się zagrożona. Czuję wściekłość. Czuje żal. Czuję tak wiele, że mnie to przerasta. Nie myślałam, że można tak nienawidzić szkoły i ludzi. To okropne ale nie walczę z tym daję upust emocjom. Nie jestem lubiana. Przyjęłam opcję walki. Nie dam się. Nigdy nie daje. Nienawidzę ich. Nienawidzę. Mam nadzieję, że sobie pójdą. Mam nadzieję, że pewnego dnia przeniosą się, wyprowadzą albo cokolwiek. Jedyny plus to położenie szkoły. Piękne. Reszta do dupy. Rzygam tym. Rzygam. Chce wracać. Jutro niedziela.. I od nowa... Nie wiem jak dam sobie radę ale wiem, ze dam. Muszę. Zawsze. Zabić to zanim jaja złożyć. Nieludzie powinni mieć zakaz komunikowania się ze mną i przebywania w moim otoczeniu. Rzygam. Nie powiem, ze wszyscy są tacy ale większość. Idzie zdechnąć. Brr. Nie wiem jak można żyć i istnieć jako takie ścierwa . Boże.. Widzisz i nie grzmisz, a moja frustracja narasta, a jak już grzmisz to nie trafiasz albo plastik prądu nie przewodzi. Fuck. Ale niech sobie żyją. Nie poddam się. Nie odpadnę. Choćbym miałam być ostatnia to wygram.