Weekend szkolny minął. Trwał krócej niż miał,ale....no chociaż taki bonusik z tego wszystkiego. Było nieźle. Spotkałam się wreszcie z Pauliną i to był jeden z kilku plusów, bo daaawno się nie widziałyśmy. Maluszek w brzuszku ma się nieźle,ona zresztą też. Zapisałam się na kurs 9 grudnia. Jakby było mało zajęć No i w tym semestrze,tak na koniec studiów,mam dwa egzaminy. To jest niezłe. Nie wiem,jak ja to ogarnę,ale wyjścia nie będzie. No i jeszcze napisać jedną pracę zaliczeniową. Następny zjazd za trzy tygodnie...No i jak się okazało,wtedy pierwsa część wigilijna w gronie Bianeczko-Sawoniuków,bo później już nie da rady się spotkać. Ważne,że w ogóle
No i dziękuję za gościnę
Kocham ten materac u Was...śpię,jak zabita i w ogóle bosko mi tam
Piszę dziś,bo do niedzieli najprawdopodobniej mnie tu nie będzie. Jutro korki, we wtorek idziemy do kina z mamą, w czwartek mamy sprawę w sądzie...wszystko zaczyna się od nowa i na samą myśl mi słabo. W piątek siedzę do 20 w pracy i...ogarniam Hortensję,która już w sobotę...O losie. Kolejny sprawdzian tego,czy ja się w ogóle nadaję do organizacji imprez.Drżę na samą myśl Mam nadzieję,że potrzymacie trochę kciuki za mnie,co???
W międzyczasie pisanie...
MY