Dzięki dziewczynki za dobre słowa i za pozdrowienia dla mamy. Ma się już znacznie lepiej,ale cały tydzień w domku ma spędzić. Wykończył mnie ten weekend. Nie odpoczęłam,nic nie zrobiłam,no bo mama.No i jeszcze miałyśmy gości z Warszawy w niedzielę,więc musiałam ugotować obiad i upiec muffinki.O zgrozo...A tydzień zaczął się niesamowicie pracowo.Dziś to nawet przy biurku na chwilę nie usiadłam. Próba mnie rozwaliła.Miałam taki kryzys przez moment,że chciałam się już wypisać z tego całego przedsięwzięcia. Ja amatorka totalna,trzeba mi wszystko pokazać,powiedzieć. Przerażona byłam. Dobrze,że piesio chociaż kochany niesamowicie i w ogóle słodki. Tylko że po kilkunastu minutach on też miał dość i padł. Dziś w sumie była pierwsza próba na scenie.To jakaś masakra.Nigdy w życiu nie będę aktorką. A premiera się przesunęła i będzie gdzieś w okolicach 20 lutego,ale nie mamy jeszcze terminu...Jak dożyję oczywiście do tego dnia i do premiery,bo na razie to jestem podłamana Jedno jest pewne: kariery w aktorstwie nie zrobię
A w sobotę caaaały bity dzień pracuję.Od rana do późnego wieczora...jak ja tego nie lubię...
Od poniedziałku razem z p.Milenką ode mnie z pokoju idziemy na dietę.Lajcikowa,fajna,smaczna...podobno biurowa. Bo za chwil parę zacznę się toczyć,a jak ma mnie podziwiać pół miasta na scenie...no sooorrrryyy nie mogę być bambułą
Jasny promyczek dziś...odwiedziła mnie w pracy Monika z moją ukochaną Julą. Mała rozpłakała się na mój widok,bo dawno się nie widziałyśmy,ale później się rozszalała.I nawet powiedziała do mnie pierwszy raz ciociaaaaa Zamierzam tam w grudniu na nockę się zakotwiczyć to wycałuję,wyprzytulam,wytarmoszę...
MY