Moje nowe sportowe życie daje mi w kość. Ale niesamowite jest to rozpierające szczęście kiedy styrana leżę na podłodze, a w tle leci jedna z moich ulubionych piosenek. Nawet zakwasy nie są takie straszne. No chyba, że w kuchni leży przeogromna sterta brudnych naczyń. Ktoś musi to pozmywać, a ponieważ to mój pierwszy i zapewne jedyny samotny weekend to prawdopodobnie będę ja. Wczorajszy dzień oprócz zakwasów przyniósł też kilka zasakakujących sytuacji. W tej najbardziej zaskakującej to ja sama zaskoczyłam siebie. I chyba, tak mi się wydaje, jestem z siebie dumna :)