Czasem coś mi się jednak udaje:))
Kolejny wyczerpujący dzień, noc zresztą też.
Dawki pozytywnej energii nie uzupełniają moich braków mimo że są spore... Ale no jakoś sobie radzić trzeba. Byle przebrnąć przez egzaminy, potem jakoś to będzie. Ale wielki mętlik w głowie mam ... Jak nigdy:((
I co tu zrobić?
Szczęście czy nieszczęście? Serce czy rozum? Intuicja czy rozwaga? Wymiękam...
No ale dziękuję wszystkim pozytywnym którzy rozbawiają mnie do łez.
Wpadłam po uszy w życia zasadzkę. A zawsze wydaje nam się "przecież mnie to nie może spotkać..."
A tu psikus; ]
Szaleństwo goni paranoję. Byle przestawić się na pozytywne myślenie. Już nawet piszę od rzeczy ;|
Pomocy, decyzjo podejmij się sama -,-
Dobranoc wszystkim:*
Ps. Kot leży obok i dalej ciężko mu oddychać, a tego kto go tknął mam nadzieję spotka w życiu kara. Zabić;<