photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 STYCZNIA 2013

Lost...

Hmm dawno mnie tu nie było. Chociaż koniec końców to chyba jedyne miejsce, gdzie bezkarnie można się nad sobą poużalać ;P 
Dużo się wydarzyło przez ten rok czy nawet więcej... Pytanie, czy jestem dzięki temu lepszą osobą czy gorszą? Czy jestem w ogóle jeszcze sobą? 
Mam wrażenie, że każde kolejne doświadczenie oddala mnie od tego, kim zawsze chciałam być, o czym zawsze marzyłam... 
W zasadzie to teraz chyba już nawet siebie nie lubię. Nie swojego wyglądu, tylko siebie, osoby którą się stałam. 
Czy ja jeszcze w ogóle potrafię kochać? 
Nie mówię o miłości do rodziny, przyjaciół....
Pytam się sama siebie- czy TY potrafisz kogoś pokochać?
Cisza....
Czego TY w ogóle od życia dziewczyno oczekujesz?
Cisza...
No właśnie. 

Podsumowując miniony rok- mnóstwo przelotnych znajomości złożyło się na jeden wielki bałagan w moim życiu, kompletny brak poczucia stabilności, powoli brak poczucia własnej wartości.... 
Czemu przelotnych? No własnie, czemu?
Bo w mojej popieprzonej głowie nic się nie może ułożyć tak jakbym chciała. Bo po co ? Żebym była szczęśłiwa? haha... dobry żart...
Jestem szczęśliwa, oczywiście, że jestem, bo mam wokół siebie wspaniałych ludzi.
Ale boli niezmiernie fakt, że doświadczyłam kiedyś miłości, a teraz już prawie zapomniałam jakie to uczucie. Boli bardziej, niż gdybym nigdy nie kochała... Otaczają mnie ludzie zakochani, potwierdzają, że miłość istnieje, cieszę się ich szczęściem, ale w głębi duszy to mnie zabija. Nie chcę w nikim wzbudzać poczucia winy, bo przecież nie o to chodzi. Już nawet nie o to, że nie znalazłam miłości, ale o to, jak wyglądają "poszukiwania". Mam wrażenie, że każda kolejna znajomość to większa poraża, po każdej wpadam w coraz to większe bagno i jak widać ta studnia nie ma dna. 
A żeby było jeszcze śmieszniej największą winę za te niekończące się "wpadki" ponosi ta suka NADZIEJA. Bo to ona sprawia, że za każdym razem tli się we mnie myśl, "tym razem będzie inaczej...". Nosz kurwa, co za bzdura! 
Mam dość kolejnych prób, już nawet mi się nie chce zaczynać, popadam w bezsilność, a ona mnie niszczy od środka. Powoli zabija wszelką radość życia. 

Teraz każdy idzie własną drogą, rozumiem to, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że ja sama sobie jestem winna, że sama zapracowałam na to, że podążam swoją samotnie. Cóż. Ciekawe ile jeszcze wojen stoczy się w moim sercu, bitew w mojej głowie nim zabranie mi sił, lub nim w końcu ktoś pokona te mury, które widocznie skrupulatnie buduję od lat. 

 

Mam dość KOLEGÓW wokół siebie, to boli jeszcze bardziej. Chcę zwariować, przestać myśleć, chcę tylko czuć, nawet jeśli to będzie bolało jeszcze bardziej niż teraz, ale chcę w końcu coś poczuć, pokochać...

Żałosne. Choćbym napisała jeszcze sto linijek, albo i tysiąc.... niczego to nie zmieni. Chwilowa ulga, że to z siebie wyrzuciłam... zawsze coś;) Już nawet sport mnie nie cieszy jak kiedyś, wszystko straciło swoje barwy i sens. Moją największą radością jest kot, jedyna istota która potrafi jeszcze we mnie wzbudzić jakieś emocje. 

Umieram? A może już umarłam? Śmierć duszy jest gorsza niż ciała podobno. 

Tak, wiem, że będzie lepiej. Oczywiście, że będzie i oczywiście, że jutro jest nowy dzień, trzeba myśleć pozytywnie itd...
WIEM. 
Ale kochani, co z tego?
Nadal tak samo boli. 

Nadzieja?
Już o tym rozmawialiśmy.

Czas jest tu sędzią.

 

To ja jestem panią swego losu, ale dla odmiany chciałabym, aby ktoś mnie złapał za rękę i poprowadził.
Chociaż raz, ten jeden jedyny raz, pójdę wszędzie....

Komentarze

malaagnieszka A wiecie... stara zasada mówi, że jeśli chcesz coś znaleźć, przestań szukać. Ale też nie odtrącaj niczego od siebie.Ja wiem, że to się prosto mówi. Ale chyba najlepiej będzie jak przestaniesz myśleć, zajmiesz się sobą - tym co sprawia Ci frajdę. Nawet się nie obejrzysz... bo gdy zapomnisz o tym na czym Ci teraz zależy to to samo się znajdzie.
25/01/2013 11:26:03
~raiseurvoice *z najmniejszych powodów, nie pozorów ;) :*
21/01/2013 1:04:20
~raiseurvoice Myślałam, żeby napisać to na prv, ale doszłam do wniosku, że mogą czytać to osoby, które być może, potrzebują takich słów. Sama nieraz takich słów potrzebowałam.
Nadzieja? Fakt, jest suką, jednak czasem ta suka potrafi zdziałać cuda - dzięki niej ruszyłam dupę, znajdowałam siły by wstawać rano z łóżka i próbowałam funkcjonować - to ona trzymała mnie przy życiu. Ona, i Ty. ;*
Ja kiedyś myślałam, że w ogóle nie jestem zdolna do uczuć. Podobnie jak Ty, nie potrafiłam poczuć nic, odrzucałam bardzo fajnych ludzi i nie wierzyłam w to, że kiedyś cokolwiek poczuję. Podobnie miałam w ubiegłym roku. Raz na zawsze przestałam wierzyć w miłość opisaną w filmach, nigdy więcej nie chciałabym zaznać uczucia motylków w brzuchu, bo dobrze wiem jak to się kończy i jaką cenę się za to ponosi - naturalna blokada. Jednak widzisz gdzie teraz jestem i choć sama nie wierzyłam, że ktokolwiek (z wyjątkiem jednej osoby) mógłby pojawić się w moim życiu - oto jest, a po pewnym czasie moje uczucia znowu działają tak, jak powinny. Wiadomo, doświadczenia sprawiły, że już nigdy nie zaufam bezgranicznie, zamykam się w sobie, czasem izoluję, cholernie boję, odrzucam z najmniejszych pozorów ani nie wierzę w to, co przedstawia się w komediach romantycznych, a czasem w to, co mówi mi mój partner... Jednak mimo wszystko udało się, znalazł się ktoś, względem kogo nie byłam obojętna i z biegiem czasu to uczucie rośnie :) tego i Tobie życzę, głęboko wierzę w to, że pojawi się wcześniej niż myślisz ;*
21/01/2013 1:02:07