Wcale mnie to nie rusza, wcale nie bulwersuje, wcale nie obrzydza.
Widok o jednego zdjęcia za dużo, za długie spojrzenie. W drodzę powrotnej za dużo rozmyślań. Żal, uraz, brak sesnu i jakości. Co to ma wszystko znaczyć? Cieszę się, że tak wyszło ale... Ale czasami pytam się sama siebie jakby było pięknie, gdyby wyszło inaczej. Ogólnie to zachowuję samokontrolę, ale czasami, w newralgicznych miejscach, takich jak przed chwilą, emocje dają się we znaki. Po co za nim podążam? Po co się tym wszystkim interesuję? Przecież teraz na prawdę jestem szczęśliwa. Tylko mi żal. Żal mi marnotrawstwa, tego jak to się wszystko potoczyło. Z przykrością przyznaję, że trochę żałuję tej znajomości. Spełniłam marzenie, ale było ono zbyt głupie jak na te wszystkie konsekwencje. Cena, jaką teraz muszę płacić może nie jest jakoś strasznie mi doskwierającą ale bądź, o bądź, uciska gdzieś moją wolność, moją przestrzeń. A przestrzeni potrzebuję dużo.
Brak jakości. Zło człowieka, ukryte w samym środku. Jak? Dlaczego? Czemu ja? Męczy mnie poczucie, że dla niego nie byłam wyjątkowa. Nie liczyłam na szał i bezmiar zakochania, ale na szacunek. Szacunek idący za zwykłą przyzwoitością, jaką on kreował, że ma. To ja byłam tu tą złą, bez szacunku do nikogo, bezczelną i nieustępliwą. A jednak. Jak na całe moje zło w sercu, jednak nie potrafię się zdobyć na taką podłość. Chociaż, też w pewien sposób byłam podła. Oszukałam go. Siebie mniej. Wiedziałam na czym stoję i wierzyłam w to, że to udźwignę. Dogadamy się, z czasem się ułoży. "Daj mi więcej czasu." Rozpamiętywanie.
Z jednej strony jest to głupia i banalna sytuacja. Zotawił, dupek, olać to. I tak właśnie robię. Udaje mi się mocno do tego wszystkiego zdystansować. Jednak z drugiej strony, zawsze uważałam go za wyjątkowego człowieka, ponad każdą kategorię. Od kiedy go znam, zawsze darzyłam go pewnym podziwem. I to wszystko kłóci się we mnie obecnie. Jeśli to nie jest zwyczajny człowiek, o pospolitym nastawieniu do życia... To przecież nie musi mieć takiego jak ja. A ja mam pojęcie o sobie, że mam rację, że moja prawda jest najprawdziwsza. I tu się wszystko sypie. Inaczej nie umiem, bo wiem, czuję dużo rzeczy i po prostu nie potrafię ich nazwać.
I ostatnio za dużo palę. Przeginam. Ale nie mam motywacji żeby przestać. Przestało mi to przeszkadzać. Trochę źle.
Czekają mnie trochę cięższe czasy i przygodowy seks z nieznajomymi.