W końcu wolny weekend.
Ale jestem stara, zapracowana.
I ani kroku do przodu.
Moje studia jebią.
Wykorzystując dzień wolny, wyszłam rano do parku. Mojego ulubionego parku w Łodzi, tak sobie uświadomilam. Do niego mam najbardziej pozytywne nastawienie. Wybrałam się na spacer z psem przed pisaniem pracy zaliczeniowej. Zakręcając koło bloku spotkałam młodą srokę leżącą na plecach. Zrobiło mi się jej żal, pomyślałam nawet o tym, żeby zabrać ją do domu. (właśnie przypomniałam sobie, że kiedyś musiałam opiekować się dzikim ptakiem, przez mojego byłego - nie był to najszczęśliwszy wybór) Ograniczyłam się do tego, żeby popchnąć ją na nóżki. Zaskrzeczała do mnie. Tak bardzo mnie to zdziwiło. Od dawna nie miałam kontaku z naturą i to tak bezpośredniego! Zapragnęłam pochodzić po leśnej stronie parku. Znalazłam mnóstwo pajęczyn, para ptaków ganiała się tuż koło mnie. Odpoczęłam. Zrobiło mi się trochę ciszej. Pora wracać. Idę uliczką osiedlową, same domki dookoła. Cisza, niedzielne opustoszenie. Wychodząc z parku zobaczyłam zakonnicę idącą w moją stronę. Była daleko, a że nie lubię zakonnic, przeszłam na drugą stronę, tłumacząc sobie, że to tylko po to, żeby się niepotrzebnie nie otrzeć o siebie (wąskie chodniki). Idąc tak drugą stroną ulicy, zaczęłam rozmyślać. O wierze, o tym, czy ja na prawdę mam coś do zakonnic (wpierw przypominając sobie sarkastycznie, że są dziewicami). Jeszcze ze znacznej odległości, kątem oka zobaczyłam twarz tej kobiety. Poczułam do niej sympatię, okazała się staruszką o bardzo przyjemnych rysach. Pomyślałam, że gdybym była wierząca i czynna, to pewnie do takiej osoby duchownej jak ona mogłabym przychodzić. I wtem, kobieta odwraca się do mnie i mówi: "szczęść boże tej samotnej". Również jej szczęściem odpowiedziałam na tej pustej ulicy, o słonecznym poranku. Gdy minęłyśmy się, łzy same popłynęły mi zza wielkich okularów przeciwsłonecznych. Tak bardzo mnie to wzruszyło. To było ciepłe błogosławieństwo, które rozbroiło mnie na łopatki. Poczułam się doceniona w trudzie, jaki codziennie pokonuję sama. Oczywiście w pierwszej chwili pomyślałam "cholera! czy to tak po mnie widać, że nie mam faceta?!", ale po chwili nagłego zdziwienia i rozczulenia przyszła fala wdzięczności.
Pomimo braku wiary w boga, ta kobieta na chwilę przywróciła mi wiarę w ludzi.
Inni użytkownicy: bizghomissremarkable1asia0211winstzawodowybarbariaanpapierowemiastorafalpaczescocorabelll16l16
Inni zdjęcia: Koń na resorach bluebird111412 akcentovaja patkigdNie na Górę Parkową. ezekh114Globalne ocieplenie. ezekh114Eksplikacja. ezekh114Czyż nie piękny? purpleblaackja patkigdja patkigd... maxima24