Długo nie pisałam, jakoś nie potrafię się ostatnio za to zabrać.
Nim dłużej nie piszę, tym mam więcej do opisania, a nie mam jak. I zataczam błędne koło.
Chyba jest całkiem dobrze.
Ponad miesiąc nie biorę, ale ciągnie mnie do tego cholernie.
Unikam sytuacji, w których mogłoby pojawiać się ćpanie, uciekam przed tym.
Chociaż zastanawiam się, czy może zrobić sobie nagrodę za to, że tyle wytrwałam?
Przecież raz bym mogła, a potem znowu przes miesiąc nie brać, to chyba nic złego.
Mam ogarnąć koledze więc może wezmę też sobie. Nie wiem. Zobaczę.
Spóźnia mi się okres... Ale zrobiłam już test i nie jestem w ciąży. Dzięki bogu... Zabiłabym się chyba.
Za 3 tygodnie biorę się za siebię. Dieta już ułożona, teraz tylko kupić witaminki i suplementy i będę piękna.
Ciągle szukam mieszkanka żeby się przeprowadzić, ale niestety z marnym skutkiem... No cóż, nic nie przychodzi od razu. Tak mówią.
I muszę też poważnie podejść do poszukiwań pracy. Ogólnie to zastanawiam się nad zmianą szkoły na zaoczną i pracą na pełen etet. Jeśli obecna sytuacja nie ulegnie zmianie to i tak nie zdam... Ostatnio w szkole trochę mnie poniosło, a baardzo żadko mi się to zdarza. Chociaż już nie potrafiłam się powstrzymać. W sumie to nie żałuję, ale kłótnie z nauczycielami nigdy nie wychodzą na dobre... Fuck.
Jak chodzi o sprawy sercowe to jestem trochę rozdarta międzi MM, a P. Jeden jest daleko, a co do drugiego nie jestem pewna. Ogólnie ta cała sytuacja jest bez sensu, a niedługo będę musiała podjąć jakieś kroki. Nie mogę długo ciągnąć tego w ten sposób, bo w rezultacie stracę obie opcje. Nie wiem co robić..
Depresja trochę odpuściła, przestałam płakać wieczorami. Pocięłam się trochę, ale już nie płaczę. I trochę rzadziej chcę się zabić.
Chyba zmierzam w dobrą stronę.