W końcu pozbyłam się tej irytującej zielonej gwiazdki.
Wczoraj.
Wczoraj byłam w pracy. jestem zadowolona.
Pochodziłam 4 godzinki, zarobiłam trochę kasy. Miałam też darmowe alko w klubie, więc schlałam się jak świnia.
Wstyd się przyznać, ale wystarczyły mi 2 piwa i 2 shoty. Jestem bardzo ekonomiczna jak chodzi o alkohol. Ale byłam też zmęczona i głodna.
Przez cały dzień zjadłam 7 pierogów i 2 kanapki, a przeszłam ok 20km. Śmiesznie.
Ludzie byli raczej pozytywnie nastawieni kiedy zapraszałyśmy ich na imprezę do klubu.
Zdarzyło się też kilku buraków, ale to było oczywiste.
Kilku nawet próbowało nas podrywać, ale nie było w nich nikogo ciekawego.
Najgorsza była ta przeklęta mrzawka... Tak zmarzłam w dłonie, że aż spuchły mi palce...
Spotkałam nawet Gtk. Dowiedziałam się kilku nieciekawych rzeczy o ekipie z Jbł...
A w zasiedzie kilku rzeczy, które pady z ich ust na mój temat... Zabolało.
Zwłaszcza, że nie było w tym ani odrobiny prawdy.
Klamka zapadła - kończę z nimi.
Teraz jak będę chciała się naćpać, odezwę się do Gtk, akurat w tej kwasti mogę na niego liczyć zawsze.
A przy okazji dowiedziałam się, że to, po czym ostatnio tak chujowo się czyłam to była meta...
Może jakbym nie wzięła aż tyle, to byłoby lepiej. Ale w metę nie chcę wchodzić, to za bardzo wciąga. Przez 4 dni nie mogłam dojść do siebie i myślałam tylko o tym, że chcę przyjebać. I jednego dnia nie wytrzymałam. A zazwyczaj jestem w stanie się kontrolować w tygodniu
Także od mety trzeba się trzymać z daleka.
Stara dobra feta, koks i mefka wystarczają. I oczywiście ecstasy, to jest boskie.
Zboczyłam z tematu.
Potem poszłyśmy do klubu po pieniądze. Px zaproponował, żebyśmy dosiadły się do niego i jego znajomych na lożę, więc w sumie czemu nie.
Popiłyśmy trochę, nawet poszłyśmy potańczyć z nowo poznanymi dziewczynami.
Nie byłam ubrana do klubu, więc na początku odczuwałam pewien dyskomfort, ale po alkoholu wszystko mija.
Ba, nawet tańczyłam z przystojnym, wysokim blondynem. Tylko ta pedalska koszulka...
Spotkałam paru znajomych, miło się gadało.
Większość z nich też odcina się od Jbł. Ale nadal walą.
Wczoraj oczywiście nie brałam nic i starałam się nie poruszać tego tematu.
Nie chcę żeby Justyna wiedziała.
Ale przyznam szczerze, że pierwszy raz bawiłam się w klubie dobrze i nie byłam naćpana. To chyba taki mały sukces, co nie?
Px odwiózł nas później do domu, pogadaliśmy trochę po drodze o tym co się dzieje u wszystkich z Jbł. Ciekawi mnie co robią...
Cieszę się, że Px. się udało, że wyszedł z tego i dobrze mu się powodzi. Jest dobrym człowiekiem. Miło, że znam jeszcze paru takich.
Za tydzień też idziemy. (Zaproponował stałą współpracę)
Mamy nawet w planach wziąć ubrania na zmianę i pobawić się później.
A jak dobrze pójdzie, to zarobione pieniądze odłożę na tatuaż. Może na nowy rok zrobię. Albo wcześniej.
Dzisiaj siedzę w domu na kacu, piję kawę litrami i oglądam The Walking Dead.
Mam też w planch w końcu wziąć się za książkę.
I pouczyć w końcu...
Ciekawa jestem czy ktoś czyta te moje marne wypociny.