photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 LIPCA 2011

 

CZYTAJ POPRZEDNIA NOTKĘ.! :D

 


Nie miałam w ogóle pomysłu w co się ubrać. Sobota. Zwykły dzień. Pewnie nigdzie nie wyjdę. No oprócz tego nieszczęsnego sklepu, bo musze mieć coś na śniadanie. Mama rzadko zaopatruje lodówkę, jak robi zakupy to jakies większe a tak to nie zwiedza sklepów z żywnością bo twierdzi, że wyda za duzo pieniędzy. Takie jej małe wariactwo. Nałożyłam zwykłą koszulkę, ulubione dżinsy, przy czym zajebiście wytarte. No i ogarnęłam włosy, moją blond szopę, grr... jak ja jej nie lubię. Znaczy ich, włosów. Są do ramion, mam dużą grzywkę na całe czoło. No i wyglądam jak dekiel. Chyba zetnę się na krótko. Zobaczymy jak to będzie. Najchętniej zaopatrzyłabym się w prostownice, ale mama mi nie pozwala, bo poniszczę sobie włosy. Hehe, taa... lepiej wyglądać jak szopen czy miec zdrowe włosy.? Wygrzebię kasę ze skarbonki, może starczy na jakąś zwykłą 'niszczarkę włosów'... Od kiedy się obudziłam, wiedziałam, że coś się kroi. Sam sen to zapowiedział.  Szczerze mówiąc to chyba nic mnie już nie zaskoczy. Ale ja głupia jak zwykle mam jakieś obawy. Wyszłam z mieszkania. Nawalanie po schodach z czwartego piętra-codzienność. Jak wychodziłam mama krzyknęła coś w stylu 'tylko się nie zabij', ale nie dosłyszałam. Zjechałam kawałek po barierce i lewdo wylądowałam na nogach, gdy przede mną stanął jakiś dziwny nieogarnięty typ. Blądyn. Uuu. Cichy i gorący, ale jak to mówi babacia - za wiele pragnący. xD Dłuższe włosy, w stylu Biebera, bleee. Nie mój styl. Nie masz szans kolo. Wysoki nawet, prawie równy ze mną.! No więc, skoordynowałam ruchy, zeskoczyłam z barierki i stanęłam twarza w twarz z prawie wiernym odzwierciedleniem śpiewającego ideału nastolatek.

-Eee, Ty tutejszy.? -zapytałam ze zdziwieniem.

Zanim dziwny typ odpowiedział ręką poprawił swoją blond grzywkę. Miał niebieskie oczy, z zieloną głębią w środku. Zauwazyłam to...

-Ty.. tu...?

-Tak, ja tu mieszkam.-przerwałam mu bo domyśliłam się o co zapyta.

-Duży nieco ten blo...

-No spory. -Znów mu nie dałam dokończyć.

-Gdzie jest mieszkanie 27.? -zapytał.

-Piętro wyżej. Pierwsze drzwi po lewej.-spojrzałam na niego a on tylko kiwnął głową i odpalił głupie 'thx'

Haha, nie no super. Ja tu typa chciałam spławić a to on mnie spławił... grrr...

Mniejsza z tym. Wychodząc z bloku zaczerpnęłam świeżego powietrza. Nie lubie tej papierosowej atmosfery na klatkach w bloku. Nie przyzwyczaiłam się mimo wielu lat stażu mieszkalnego. Głupio to chyba nazwałam.? Spojrzenie w prawo. Spojrzenie w lewo. Nikogo nie ma. Uff.. czyli sen się nie spełni. Nikt z krzaków nie wyskoczy z niespodzianką. W sumie dobrze. Nie chce tego. Nie lubie gdy duzo osób wie o moich urodzinach. Właśnie... to mama dlatego taka miła była. Znaczy miła na swój sposób. I wesoła. Jednak podejrzenia, że coś dziś knuje są prawdopodobne.! Do sklepu miałam niedaleko. Pięć uliczek. Włozyłam słuchawki w uszy, mp3, stare ale jare. Przydałaby się karta pamięci większa. Ale brak funduszy robi swoje. Po drodze do spozywczaka zawsze musze mijać pewne miejsce, a właściwie pewien dom. Dom Bartka... tia... Zbiliżając się zauwazyłam w ogrodzie jego mamę. Szlag by to... Nie ma to jak spotkac mamę byłego.  Przeszłam na drugą stronę ulicy, ale to nic nie dało. Musiała mnie zaczepić. No ba. Jestem ugotowana.

-Oooo, witaj Agatko.! Jak ja dawno Cię nie widziałam.! Chyba... chyba z dwa miesiace temu, jak to uczyłaś się z  moim Bartusiem do poprawy z chemii.! Moje kochanie dzięki Tobie zdało.! I nawet dostał się do tego liceum. Do tego wiesz... do tego co mieliście razem iśc.! I chyba nawet do tej samej klasy.! A co ja Ci w ogóle gadam...  Ty pewnie to już wiesz dawno.! Ale zaraz, zaraz, czy wy się pokłóciliście.? Nie widziałam was razem juz bardzo długo.! a może mi się wydaje.? Eh, ten czas tak szybko leci, nieubłganie...

-Dzień dobry. Tak, czas zdecydowanie za szybko leci, ale to czasem działa korzystnie. Łatwiej jest o czym zapomnieć, nie ma się takiego żalu... Przepraszam, ale śpieszę się. Do widzenia.! Ah i prosze przekazać Bartkowi, najlepsze zyczenia urodzinowe. - ścisnęłam zęby jak najmocniej i szybkim krokiem dosłownie zwiałam z horyzontu byłej teściowej, tak to ujmę... przywołała we mnie najgorsze wspomnienia. Pamietam ten wieczór, gdy B. poprosił mnie żebym pomogła mu z chemii, mógł nie zdać, zlitowałam się. Juz wtedy było między nami zimno. To były ostatnie dni roku szkolnego. Ostatnie dni do poprawy. Ja zaliczyłam jakoś wszystko. Tylko ten tuman... nie, nie tuman, leń, to zdecydowzanie lepsze okreslenie. No więc ten leń odkąd pamiętam miał problemy z chemią. Poszłam do niego, bo co miałam do stracenia. Była niedziela, jego rodzice wychodzili gdzieś, spotkałam ich w drzwiach.  B. zaprosił mnie do swojego pokoju. Pamiętam jak dziś, mijaliśmy pokój drukowanych herbacianych róż, powietrze było tak gęste jak w księzycowej próżni.! Wtedy złapał mnie za rękę,delikatnie... wprowadził do pokoju, w którym było ciemno. Małe świeczki tliły swój jasno pomarańczowy ogień. Nie , wtedy nie uczyliśmy sie chemii. On to zaplanował, a ja nie miałam głowy żeby mu odmówić... Urzekł mnie tym... Trafił w mój czuły punkt, w romantyczność. To cecha, która od zawsze go wyróżniała pomimo jego zachowań typu jp na 100% i hwdp czy jak to sie pisze... Żebyście sobie tylko nie myśleli, że doszło do czegoś.! W życiu.! On wiedział jaki mam stosunek do 'tych spraw', że ja nie chcę się śpieszyć. Pamiętam, powiedział ' kwiatuszku, przepraszam, ostatnio byłem taki oschły, wybacz, wynagrodzę ci to, jesli tylko chcesz'. Podszedł do mnie, czule objął, musnął moje wragi, ale to mu nie wystarczyło. Mi również. Całowaliśmy sie namiętnie bez końca, raz powoli, raz energicznie, towarzyszyły nam nasze głębokie oddechy...

Bla bla bla, po co ja to wspominam. Oddaliłam się od jego matki, pobdbiegłam do sklepu. Heh, brak kondycji i zadyszka. No tak, od dwóch miesięcy nie biegałam. Wczesniej wieczorny trening z B. był rutyną... Kupiłam mleko i płatki. Bo zapomniałam wziąć kasy z domu. Pozdro dla mojej inteligencji. Serio, zrobiłam się normalnie głupia, albo raczej zapominalska i roztrzepana. Wracając, obeszłam osiedle domków , na którym mieszkał pan B. żeby znów nie powtórzyła się sytuacja z sympatyczną panią Anią... to była ironia oczywiście. Byłam prawie pod blokiem. O nie. Wibracje w telefonie. Krótkie. Czyli dostałam wiadomość. Jedna myśl w głowie. Nie... to byłaby juz przesada. Niestety, na ekranie widniała wiadomość od dobrze nieznanego mi numeru...

 

 

 


pisać.? jeśli tak, dalsza część jeszcze dziś. :)

Komentarze

nieecwaaniakuj pisz pisz pisz ! ;DDD
08/08/2011 18:03:15
domi478 pisz :)
niezłe to jest;>
+dodaję
30/07/2011 19:19:54
~ijee Pisać !
29/07/2011 12:06:29
ikilledjustinbieber pisz ;)
+ dodaję :)
27/07/2011 18:19:08
nati381 niie piisy
27/07/2011 14:12:59
bikosajmisju PISZ ! : ) *.*
26/07/2011 20:47:52
niki19986 Pissaaaać . ! Bardzo Mi się podoba . ;)
26/07/2011 19:42:44
~dincia pisz pisz ;)
26/07/2011 19:40:01
nauczsieodmawiac pisać ;p
26/07/2011 18:58:07
~superrr No jasne że pisać !
Jeszcze się pytasz ?!:D
26/07/2011 15:39:50