photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 31 GRUDNIA 2011

258. Podsumowanie roku 2011

Nie prowadzę już tego fotobloga w takim tempie jak to było niegdyś i tak naprawdę od momentu podsumowania ostatniego roku (http://www.photoblog.pl/endrjuszopen/83438130/249-podsumowanie-roku-2010.html) wstawiłem tutaj tylko i wyłącznie osiem notek z towarzyszącymi im luźno zdjęciami grafikami i nic nie wskazuje na to, coby rok 2012 miałby być pod tym względem inny. Bo i tak, to właśnie na początku tego roku oficjalnie zawiesiłem swoją tutejszą działalność nie mając tak naprawdę jakiegoś ciekawego pomysłu na pisanie o czymkolwiek, a do tego dochodziła jeszcze kwestia czasowa mocno ograniczana przez politechnikę...

Właśnie, skoro piszę tą notkę podsumowującą kończący się dzisiaj rok 2011 to wspomnienie o studiach na politechnice w Łodzi musi się tutaj pojawić, ponieważ to ten etap mojego życia mocno się na mnie odbił i tak naprawdę to on ukierunkował prawie wszystko co się wokół mnie wydarzyło i wokół tego jakie decyzje zostały podjęte.

Studia na politechnice w Łodzi były ciężke, ciężke jak cholera.  Starałem się jak mogłem, po tych dwóch semestrach czułem się jak pięciu latach edukacji na poziomie hard liceum. Wymęczyło mnie to, naprawdę. I już nie biorę tutaj pod uwagę życia prywatnego codziennego, którego także sobie używałem, bo to nie ono mnie tak wyniszczało; sama nauka, zajęcia, ogarnięcie tego wszystkiego co mnie otaczało - to było takie niszczące. Jakkolwiek bym się nie starał, czegokolwiek bym nie robił to i tak czułem się jakbym szedł pod zajebiście stromą górę starając się robiąc dobrą minę do złej gry. Starałem się tak naprawdę do samego końca przez wakacje przygotowując się do sesji poprawkowej we wrześniu, ale - mimo iż czułem się przygotowany lepiej niż kiedykolwiek - nie udało się. Było to dla mnie bardzo trudne - zwłaszcza, że do tego zostawiłem tam ludzi, z którymi tak mocno się zżyłem, że aż mi samemu trudno w to uwierzyć - i tak naprawdę całkiem niedawno, bo może miesiąc temu, wyszedłem z otępienia i dołka w jakim byłem po tym wydarzeniu, chociaż wciąż nie czuję się z tym wszystkim jakoś idealnie. I tym bardziej boli mnie skończone skurwysyństwo i otępienie ośrodków myślenia Związków Socjalistycznych Republik Rodzicielskich, którzy myślą tylko o sobie i roszczą sobie prawo do wykorzystywania mojego niepowodzenia coby niszczyć mnie psychicznie i dołować jeszcze bardziej, wypominając jak bardzo dałem dupy, jak bardzo się nie starałem i jak mocno beznadziejny jestem; a kiedy ja coś powiem, to widzę na ich twarzach świńskie uśmieszki lub słyszę, że filozofuję. Więc jeśli, kurwa jego mać, nie potrafią słuchać własnych dzieci, z góry mają w dupie co one powiedzą, bo na pewno uznają to za nic nie warte słowa, to w takim wypadku ja też nie mam zamiaru ich słuchać, bo... Z resztą kurwa nieważne, oni i tak wiedzą wszystko lepiej, mają w dupie co mówią i robią inni.

Więc tak, ZSRR wciąż jest jaki był i niewiele się zmieniło.

Ten rok to także poważne czarne plamy w mojej wenie, ponieważ siadała ona kilka razy, a najbardziej własnie po wrześniu, gdzie zupełnie nie byłem w stanie myśleć na książką w żaden sposób; ba, ja nie byłem w stanie wymyśleć niczego konkretnego w niczym, po prostu mój mózg był tak nieskory do jakiejkolwiek pracy. Przez to prace nad książką dosłownie stanęły w miejscu, ale myślę, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i jestem na najlepszej drodze coby do pracy wrócić i kontynuować to co zacząłem już sporo czasu temu.

Z racji niepowodzenia w Łodzi musiałem zostać tutaj, we Włocławku (mimo iż każdego dnia mówiłem sobie, że jestem coraz bliżej powrotu do Łodzi i coraz mniej muszę znosić atmosferę mojego domu budowaną solidnie przez ZSRR...) i rozpocząć studiowanie na nowo, tym razem na fililogii angielskiej na PWSZ. Przy okazji także wziąłem się za coś, za co wziąć się chciałem chyba od zawsze, ale zawsze byłem na to za młody, albo miałem złe oceny, więc nigdy nie było to mi dane - oficjalnie zabrałem się za harcerstwo wstępując do 147 WDW Scatter. Trochę późno, patrząc na to, iż w tym roku stuknęła mi dwudziestka, ale lepiej późno niż wcale; czekam teraz tylko na drużynowe naszywki i w sumie od razu otworzę chyba trzy próby naraz... To też otworzyło mi drzwi na poznanie wielu nowych ludzi, a także takiego jednego ludzia, dzięki któremu w końcu odważyłem się na to, coby otworzyć się na bliższe relacje męsko-damskie na poziomie pewnego rodzaju partnerstwa - oczywiścia jak to ja, skomplikowałem prostą sprawę najbardziej jak mogłem, ale z tego miejsca serdecznie pozdrawiam Ewę :)

Czy można jeszcze powiedzieć o czymś naprawdę ważnym i istotnym co wydarzyło się w tym roku...? Owszem, działo się dużo więcej rzeczy, ale ograniczam się jedynie do tych naprawdę najistotniejszych, które miały bardzo duży wpływ na to co się ze mną działo. Więc jaki był w ostateczności dla mnie rok 2011? Dobry czy zły?

W sumie - dwojaki. Pierwsza połowa roku i jego koniec były wręcz fantastyczne. Natomiast okres od licpa do listopada... No, kwestia gustu, co kto jakie sado maso lubi.  Nie był to tak zły we wspominaniu jak rok 2010, był zdecydowanie lepszy. Ale oczywiście, mogło być lepiej - i tego właśnie życzę sobie, a także i Wam, coby rok 2012 był jeszcze lepszy, by rozczarowania i niepowodzenia ograniczyć do zbędnego minimum, a także żeby 21 grudnia 2012 roku pierdyknął nas taki koniec świata, cobyśmy pamiętali go do końca życia.








BONUS!
W weekend składający się z 6-8 stycznia 2012 mam nadzieję zacząć drugie życie tego fotobloga wstawiając tutaj co drugi tydzień notki rodzaju wszelkiego na tematy przeróżne - zaczynając od tak błahych spraw jak śmierć Rysia z Klanu (to już w lutym...!), a kończąc na filozoficznych dysputach o życiu codziennym mrówek afrykańskich. Ale cii, nie mówcie nikomu, bo zapewne wyjdzie tak jak zawsze, czyli nie zrobię nic. Tymczasem - sayonara!

Komentarze

ifrist pf, myślałam, że o Ewie więcej będzie :P
aaaaaaaale napisałeś o zhp ; )
01/01/2012 13:08:16

Informacje o endrjuszopen


Inni zdjęcia: Oddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24