W drodze do restauracji dużo rozmawialiśmy. Uwielbiałem Ją rozbawiać. Ogromną radość sprawiał mi widok Jej przepięknego uśmiechu. To właśnie on poprawiał mi humor za każdym razem gdy go widziałem. W radiu leciały nasze ulubione piosenki. Spiewaliśmy każdą, nieważne czy znaliśmy tekst, czy też nie. Tego właśnie zazdrościli nam wszyscy - tej zgodności. Byliśmy jednocześnie najlepszymi przyjaciółmi i szaleńczo zakochanymi w sobie nastolatkami. Mieliśy przed sobą całą przyszłość, a ja już wiedziałem jak będzie wyglądać. Byliśmy prawie na miejscu. Zaparkowałem auto na najbliższym parkingu prowadzącym do restauracji. Wysiadłem z samochodu. Szybkim krokiem podszedłem do drzwi, przy którch siedziała Moja Ukochana i otworzyłem je. Oczywiście Księżniczka, jak zwykle z gracją, najpierw zaprezentowała nogi, dopiero po chwili subtelnie wstając i wychodząc z wozu, pokazała się w całej okazałości. Wziąłem Ją pod rękę i równym krokiem udaliśmy się w stronę wejścia. Otworzyłem Jej drzwi, Ona natomiast poczekała chwilę za mną i razem podeszliśmy w wyznaczone dla nas miejsca, by usiąść. Kelner w mgnieniu oka pojawił się z dwoma menu w ręku, podając jeden najpierw Mej wybrance, później mi. Oboje zdecydowaliśmy się na pierś z kurczaka z patelni z malinowym sosem, a na deser wybraliśmy sufletki z czekoladową lawą z pieprzem i chilli. Podczas oczekiwania na dania oboje wymienialiśmy się spojrzeniami, zaczynaliśmy się w siebie, obejmowaliśmy, a ja co jakiś czas czule całowałem Ją w czoło. Miałem łaskotki praktycznie w całym ciele, a Ona wiedząc o tym, wykorzystywała to by móc przejąć całkowitą kontrolę nad moim ciałem. Była taka słodka. Nie mogłem się Jej oprzeć, tym bardziej kiedy nazywała mnie swoim. Ona była Moja, ja byłem Jej. Cóż więcej mógłbym chcieć?