Dekalog X. Reżyserem tego filmu jest Krzysztof Kieślowski, który w ramach swojego projektu Dekalog, tworzy interpretacje wszystkich przykazań, na swój autorski i symboliczny sposób. Nie traktując ich dosłownie, omawia współczesne postrzeganie moralności i czuje, że chce pomóc wytrzeć szyby ze szronu naszego życia, byśmy dostrzegli, że to co uważamy za nasz kodeks etyczny nijak się ma do naszego postępowania.
W dziesiątce przedstawia przykazanie " Ani żadnej rzeczy, która jego jest". Ojciec, kolekcjoner znaczków umiera, dwóch synów, którzy nie utrzymywali z nim zbytnio kontaktu, odziedziczają zbiory ojca. Bracia- jednego gra stary Stuhr, drugiego zwykły Zamachowski- gdy dowiadują się o wartości znaczków, zaczynają angażować się w filatelistykę, o tyle groteskowo, że jeden i drugi właśnie pasje ojca do znaczków oskarżają o zabranie im troskliwego ojca.
Oglądając, miałem wrażenie, że ktoś bawi sie mną i nakazuje mi przełożyć znaczki na wszelkie rzeczy, które posiadam i przywiązuję do nich wagę oraz na to czego zazdroszczę innym. Do tego, w trakcie filmu przerwałem go i od razu zerknąłem na wartość najdroższych znaczków na allegro, o zgrozo, drogie jak cholera- po czym uświadomiłem sobie paradoks tego zachowania. Parszywe przedmioty z wiekiem nabierają wartości sentymentalnej, niczym stare filmy, które trudno poddać krytyce.
Skąd w ludziach potrzeba posiadania? Jakie jest źródło? Obłęd w jaki wpadają bracia jest groteskowy, ale myślę, że każdy kto obejrzał film poczuł nauczkę. Moralitet z Dekalogów pełną gębą. Potrzeba rodzi się z przypadku, możliwe, że jedynie z potrzeby bycia unikalnym, posiadając coś czego nikt inny nie ma, może podnoszenia własnej wartości. Na ile jest to logiczne, sami sobie odpowiemy pewnie za czas dłuższy lub krótszy.