I am back. 

Oczywiście, przypomniałam sobie o fotoblogu, jak już wykorzystałam wszystkie inne formy uciekania od rzeczywistości. Jutro będzie ciężki dzień i nie jestem do końca na niego przygotowana, ale jakoś chyba dam radę. Muszę w sumie. 

A powyżej moje ulubione zdjęcie znad Białego z tegorocznych wakacji. Także ten, środa minie - tydzień zginie, cycki. 

No i krzyżówki. Jak w sierpniu zaczęłam, tak do dzisiaj nie mogę przestać. 

Nawet na wykładach rozwiązuję! Kto by pomyślał. Ja, taka pilna studentka. Ostatnio chyba jakaś depresja jesienna się do mnie przyczepiła, bo nie chce mi się z domu ruszać, na wykłady nie chodzę, masakra jakaś po prostu. O, a za oknem właśnie straszliwa mgła, mysteroius mist po prostu. Albo fog raczej. Nieważne, ważne, że widoczność ujowa. 

Wczoraj byłyśmy u Thora. Zajebiście mu wyszła akcja z uciekaniem, a Loki przekroczył wszelkie granice. Dawno się tak nie uśmiałam. W sumie to ponad rok czekałam na ten film. Śmieszne trochę, żeby trzynaście miesięcy czekać na półtorej godziny. No dobra, prawie dwie godziny. Still. 

Ale pierdoły wypisuję. To dlatego, że cały wieczór dzisiaj pisałam mowę i analizę mowy na retorykę. Pod koniec już nie dawałam rady, turlałam się po łóżku i podłodze, ale na szczęście jakoś poszło (ośle, jakoś poszło). 

Idę stąd, za dużo internetów i myślenia na raz, to nie jest dobre połączenie. W każdym razie, ten facet od kilku dni nieustannie poprawia mi humor: http://www.youtube.com/watch?v=5K2AI44XI0s

Dobranoc!

Loki: Oh dear. Is she dead?