Zdjęcie by Monik, kiedy gościła u nas w Krakoffie. :D

Łapię się wszystkiego, żeby tylko się nie uczyć. Głupio robię, bo jutro egzamin, ale tak się nie mogę ogarnąć... Na szczęście postęp jakiś jest, już co nieco zaczęłam. 

NIENAWIDZĘ SESJI. 

Opowiadała mi dziś koleżanka, że kilka lat temu produkowany był taki syrop na kaszel, po wypiciu którego wszystko wchodziło do głowy bez zbędnego wysiłku. Okazało się jednak, że ma jakieś właściwości wywołujące stany nie do końca legalne i został wycofany. Tyle stracić... 

Chyba że amfę zakupię. Też ponoć niezła. 

Ciemno, deszczowo, zimno i nieprzyjemnie. Chociaż może to i dobrze, bo jakby było ciepło i słonecznie, to już bym nic się nie nauczyła i wszystkie egzaminy powtarzała we wrześniu :D No cóż, po wczorajszym hiszpańskim chyba jednak zanosi się na sesję poprawkową. haha. 

Mam ochotę się przespać. Ale mi nie wolno, historia sama do łebka nie wlezie. Wypiłam już najpyszniejszą kawę na świecie, rozpuszczalną ze spienionym mlekiem, bitą śmietaną i kakaem, ale nie podziałała. Przeciwnie chyba nawet, jeszcze bardziej się rozleniwiłam. A tu jeszcze debata na jutro... Ja pierdzielę. 

No dobra, wracam do bajecznej historii. Ech.