impreza z okazji końca świata u Nossy. zacnie było :)
a tymczasm sejsa się zbliża. naprawdę, w liceum nie zdawałam sobie sprawy, jakim błogosławieństwem są comiesięczne (lub częstsze) sprawdziany. wolałabym kolokwium co miesiąc (lub co dwa) zamiast egzaminu z całego semestru... ech T_T nie wiem, kto to wymyślił, ale miał słaby pomysł. no i teraz siedzę, czytam lektury i powoli przymierzam się do nauki. w ten piątek zaliczenie z angielskiego (ale to na lajcie, bo pan T. jest superaśny), w poniedziałek kolos u Hiszpana, a za tydzień w środę jeden z najstraszniejszych egzaminów - źródła i gatunki. tym gorszy, że dwa w jednym! i do przeczytania te kilkadziesiąt lektur. ale nabieram otuchy, bo nikt nie przeczytał wszystkich, średnia waha się w okolicach dziesięciu. mieszczę się w średniej, jeszcze przez ten tydzień coś doczytam, a potem niech się dzieje wola nieba. no, następnie w czwartek zaliczenie z Wielkiej Brytanii, później weekend z socjologią i w poniedziałek egzamin, później prezentacje z TI i pseudoegzamin z ekonomii, który prawdopodobnie będzie zaliczony na obecność. no i na koniec nauka o komunikowaniu, już w lutym. smakowicie będzie. :)
egzaminy się jeszcze nie zaczęły, a ja już mam ich dość. chciałabym pozdawać wszystko i móc wreszcie wrócić do olewania nauki i zajmowania się swoim życiem. czeka mnie Władca Pierścieni, oł jea. faza wróciła, a ja nabrałam nagłej i nieprzepartej ochoty na przeczytanie wszystkiego od nowa, włącznie z Sillmarilionem i Niedokończonymi Opowieściami. w ogóle, to Tolkien ratuje mi życie. jak siedzę na jakichś nudnych zajęciach i czuję, że zasypiam, a wzrok prowadzącego pada na mnie, zaczynam intensywnie myśleć nad jakimś fragmentem fabuły lub którymś z bohaterów - i od razu się rozbudzam! metoda sprawdzona, przetestowa, polecam!
no, Ewa jedzie sobie jutro do domu i zostawia mnie samą na cztery dni! chyba zacznę gadać do siebie, bo tyle czasu bez mówienia to chyba nie przetrwam. ale przynajmniej przywiezie mi parę rzeczy z domu :) a ja do Mielca zawitam dopiero po sesji, jak już wszystko (ha, ha) pozdaję. właśnie dostałam chrupki od Ewy. jednak ona to fajna jest :D
słuchamy sobie SDMu "Jak" i szykujemy się spać. nie mam ochoty na jutro. niech ktoś odwoła jutro...
trzymać kciuki za sesyję.
:)