to tylko pozory, człowieku; mój ząb istnieje, hehe.
i powiedział cicho 'kocham Cię'.
a ja odpowiedziałam...
och... było mi tak przykro z tego powodu, ale nie mogłam mu ofiarować nic innego, rozumiesz? (...)
bo on był dla mnie kimś wyjątkowym, lecz... po prostu czułam, że w każdej chwili mógł się pojawić ktoś inny i to byłby prawdziwy wybuch, po którym odleciałabym daleko i wylądowałabym... w sąsiednim domu albo na innej planecie, albo gdziekolwiek indziej. przy pierwszym podmuchu wiatru.
nie chciałam go ranić.
wiesz, o czym mówię? :_)
urszulko żaluj, że ruszyłaś w podróż, kolacja mistrzów ominęła Cię z wielkim hukiem (pozdrowienia!:-*) i tyle partii makao, ile nawet nie można zliczyć.