Podobno pochopne decyzje zazwycaj są najlepsze. Nieprzemyślane, spontaniczne, nie zmącone żadną siłą wyższą. Natychmiastowe.
Nim się obejrzałam mijałam już drzwi stołówki. Oscar czekał na mnie w stoliku przy którym zazwyczaj zasiadałą elita szkolna, ze mną w roli głównej. Tak, kiedyś nie byłam zwykłą szarą myszką. Miałam dość wielkie grono wielbicieli, można było powiedzieć, że ta szkoła należała do mnie, ze śmiercią Raphaela moja osobowość uległa zniszczeniu, podobnie jak psychika. Usiadłszy naprzeciw niego zauważyłam jak się uśmiecha. Nie rozumiałam go. Zmiany nastroju, miny.. Na dachu był zupełnie inny, zdawał się być sobą o kilkanaście lat starszym, a dzisiaj. - Witaj, Natalie. Ślicznie wyglądasz. Mam dla Ciebie wiadomość, która może Cię zainteresować. Możesz się spotkać z Raphaelem, dzisiaj, zaraz. Jednak jest jeden warunek.. Jeśli wejdziesz do naszego świata, będzie czekać na Ciebie bardzo poważna decyzja, musisz pamiętać, że z niego nie ma wyjścia.. Trudno się od niego odciąć. Więc.. Czy Ty Natalie Anabelle Wolf decydujesz się wstąpić w mój świat? - wszystko mówił z taką powagą, że nawet nie potrafiłam się zaśmiać. Dopiero po krótkiej chwili dotarł do mnie sens tych słów. Mialam się spotkać z Raphaelem? Przecież to było niemożliwe, nierealne.. Nie, jestem wariatką, idiotka, takie rzeczy się nie zdarzają. - Zabierz mnie tam, proszę! - te słowa sama wydarły się z moich ust. Oscar chyba spodziewał się takiej odpowiedzi bo wstał i złapał mnie za rękę. Szłam za nim próbując poukładać sobie wszystko w głowie, jednak nim się obejrzałasz szliśmy 'zakazanym korytarzem', była to nieużywana część szkoły, została wyłączona z użytku kiedy dwa lata temu dach zawalił się i zabił dziewczynę. Oscar zachowywał się coraz dziwniej, a na jego ręku zaczęły pojawiać się dziwne blizny. Mój oddech przyspieszył, podobnie jak tętno. Czułam jak coś pulsuje mi w szyi i nadgarstach. Strach, adrenalina.. tęsknota. Spojrzawszy na swojego towarzysza, zauważyłam jak zatrzymuje się przy drzwiach od sali, która była używana jako pracownia historyczna. - Gotowa? - Zapytał mnie z tajemniczym uśmiechem po czym otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, gdy tylko przekroczyłam próg, poraził mnie promień bardzo jasnego światła. Przymknęłam powieki by przyzwyczaić wzrok. Po chwili widziałam już zarysy owego dziwnego miejsca, które z pewnością nie było salą lekcyjną. Staliśmy pośrodku łąki, na której stała masa różnych przejść, drzwi, furtek i bram. Przetarłam oczy, żeby się upewnić, że nie śnie. Z niektórych wychodzili zabiegani ludzie, jednak dopiero po chwili doszłam do tego jak bardzo się ode mnie różnią. Jeden mężczyzna miał na sobie dziwne niebieskie spodnie i bluzkę tego samego koloru, a z tyłu pleców wystawało mu coś przypominającego skrzydła, z innych drzwi wybiegała kobieta.. Z pozoru normalna, gdyby nie szpiczaste zęby wystające z zakrawionych warg. Zatkałam sobie usta dłonią, a Oscar objął mnie w talii by poprowadzić w stronę jednego z ciemnych przejść. - Gdzie my jesteśmy? - wyszeptałam patrząc na niego pytająco, a on odpowiedział mi schylając się do mojego ucha, tak, że prawie dotykał je ustami - to jest właśnie mój świat. Witaj w Paradiso. Pewnie słyszałaś legendy o wampirach, duchach, centaurach i różnych innych stworzeniach, my naprawdę żyjemy. Z dala od ludzi. Mamy swój własny świat, właśnie tutaj. - powiedział z uśmiechem po czym przeszliśmy przez ciemne drzwi. Ku mojemu zdzwieniu świat, który zakrywało czarne przejście nie był ponury. Przypominał normalne miasto, tyle, że ludzie którzy tutaj żyli byli.. smutni. Pokryci czymś.. świecącym. Błyszczeli w słońcu, które nie gościło na niebie, jednak to po chwili przestało mieć znaczenie. Zobaczyłam go. Odsunąwszy się od Oscara ruszyłam w jego stronę, wpatrując się w jego oczy. Zatrzymawszy się przed miłością mojego życia wyciągnęłam przed siebie dłoń rozszerzając palce, Raphael wpatrując mi się w oczy delikatnie przytknął do niej swoją dużą rękę.. Poczułam go, naprawdę go czułam! Poczułam jak moje policzki okrywają gorące łzy, a on wziął tak zwyczajnie moją twarz w swoje dłonie i przytknął swoje wargi do moich łącząc je w pocałunku. Bezwstydnie gładził swoim językiem moje podniebienie, podgryzając co jakiś czas pieszcztliwie moją wargę. - Kocham Cię - wyszeptał gdy musiałam złapać trochę powietrza w płuca. Nie czekając na nic, wziął mnie na ręcę by wyrównać nasze twarze i nie przerywając kolejnego pocałunku zaczął się ze mną kręcić dookoła własnej osi. Chciałam przy nim zostać, na zawsze, jednak po chwili poczułam rękę na swoim ramieniu, a moje stopy dotykały ziemi. Oscar stał wpatrując się w Raphaela. - Wiesz doskonale, że musisz zachować granice. Ona jest człowiekiem. - Zwrócił mu uwagę poważnym tonem, a miłość mojego życia musnęła moje czoło. - Muszę iść, kiedyś.. kiedyś jeszcze się zobaczymy. Ale musisz już stąd znikać. Oscar się Tobą zajmię. Kocham Cię. - po czym zniknął. Rozpłynął się powietrzu, a ja poczułam, że zapdam się w nicość. Umieram? Czy tak właśnie wygląda śmierć? Czułam jak ktoś unosi moje ciało, a ja krzyczałam wołając imię ukochanego. Świat przestał dla mnie istnieć, ja przestałam istnieć. Nie liczyło się juz nic. Chciałam dotchnąć jeszcze raz jego karku, poczuć jego wargi. Chciałam być jego i mieć go dla siebie. Mieliśmy być MY nie było już ani MNIE, ani JEGO. Mój świat właśnie się rozpadł. Po raz kolejny. Stoczyłam się na samo dno. Nie umiałam się z niego odbić.
Inni zdjęcia: Obsesja. tophotKiedyś tophotProgress pamietnikpotwora1413 akcentova;) virgo123;) virgo123:) dorcia2700Ojciec i syn acegNartostrada ? ezekh114Osiedle domków bluebird11