przez całe życie, oglądając filmy, doszłam do wniosku, że w przyszłości też chcę być bohaterem.
a jak to w filmach bywa, bohaterowie są zazwyczaj postaciami tragicznymi, los rzuca im kłody pod nogi, wiecznie idą pod wiatr, przyjaciele wbijają nóż w plecy a życie kopie w dupę.
Wyrosłam w przeświadczeniu, że kiedyś też będę walczyć z złośliwością rzeczy martwych i nie tylko, by osiągnąć wyznaczony cel i stać się kimś podziwianym, kimś chwalonym, bohaterem...
To myślenie doprowadziło mnie do stanu, w którym się znajduję, a przecież...
może to nie mi pisana jest rola tragicznego bohatera?
może, jeśli są ludzie, którzy mają pecha, to ja jestem człowiekiem, który ma szczęście?
Są pechowcy, jestem farciarzem...?
Dlaczego moja podświadomość karze mi niszczyć siebie, dlaczego jestem taka autodestrukcyjna?
Agata, kurwa, zastanów się, czy chcesz być
bohaterem
czy
ofiarą.
________________________________________
Dajcie mi siłę do walki
siłę do życia
jakiś sens
Myslovitz- Szklany człowiek
http://www.youtube.com/watch?v=Obp2l-gq4QY
Jeszcze noc się wokół tli, a już wiem, że dzień jest zły
Zdjęcia gwiazd, w gazecie chleb
I jak zwykle moja twarz byle jaki wygląd ma
A na włosach jakiś spray
Palę w piecu, ciepło jest, moje wiersze - trochę wstyd
Gdzieś na ścianie dyplom mam - trzecie miejsce w skoku w dal
Znowu na nic przydam się, lepiej chyba pójdę spać
Nie oglądaj moich zdjęć
Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart
A czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart
I zapominać chcę tak często jak się da
Że nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart
Ty pilnuj moich snów i przychodź kiedy chcesz
Te chwile z moich dni do jednej dłoni zbierz
I nie pocieszaj mnie i tak tu będę stał
Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart