http://www.youtube.com/watch?v=mH9sCUeDFTU
To zdjęcie i ta piosenka to swoiste symbole wczorajszej wycieczki!
Zdjęcie jest najlepszym podsumowaniem dnia spędzonego w Krakowie - czyli teatr teatr i jeszcze raz teatr!
Dawno nie czułam już tych pięknych emocji związanych z deskami teatru i szczerzę żałuję, że odpowiadałam tylko za muzykę wczoraj, aczkolwiek była to moja decyzja i cóż, już jej nie cofnę, a w momencie podejmowania jej akurat inna rzecz byłą dla mnie ważniejsza (i nadal jest) więc nie był to błąd. Tylko szkoda, że po mojej skórze nie przebiegał dreszcze podniecenia towarzyszące aktorom wchodzącym na prawdziwą, profesjonalną scenę... :)
A muzyka towarzyszyła mi całą drogę tam i spowrotem podczas długich rozmyślań, dzięki którym w końcu udało mi się uporządkować w głowie pewne sprawy, zrozumieć pewne problemy i podjąć pewne decyzje.
Może to właśnie TO? może w końcu siebie zaakceptowałam?
To na pewno jeszcze nie był przełom, ale już jakiś mały krok w stronę światła, światła, które miejmy nadzieję nie jest tym przysłowiowym światełkiem w tunelu...
a ostatnie moje zachowania prowadziły prędzej w te rejony, gdzie potem albo Stairway to heaven albo Highway to hell, wiecie, nie?
ale czuję, że będzie dobrze
tak
musi być
i to szybko