Uch! Kiedy Ty taki będziesz?
Jutro mamy 23+0 :) Ten tydzień o wiele szybciej zleciał niż poprzedni :) W końcu. Coś bym opisała z tego co się działo, bo ostatnio zaniedbałam.
Zacznę od końca i tak pewnie chaotycznie wszystko opowiem, gdyby ktoś bardzo się nudził i nie miał czego czytać.
Dziś od rana wybrałam się na założenie holtera EKG, jutro znów z rańca jadę go zdjąć, a to daleko strasznie i oczywiście się denerwuję, bo sama ciężarna jak się przewala przez pół Warszawy autobusem to zawsze coś może pójść nie tak. Przynajmniej troszkę bardziej pewna siebie się stałam jeśli chodzi o proszenie się o swoje i potrafię przysiąść kogoś w autobusie, bo inaczej sama bym musiała wysiadać wcześniej, bo nie daję rady już w tych przegrzanych pojazdach. Taki holter to mało komfortowa rzeczy, chociaż bywają oczywiście gorsze. Mam naklejone elektrody na klatę i ciągle uważam, żeby mi się nic nie odkleiło. Robię sobię taki dzienniczek swoich poczynań w ciągu dnia i co gorsza... Dosłownie nie mam czego wypisywać. Jak lekarz zobaczy moje sprawozdanie to się chyba zapyta czy to jakieś żarty. A ja ledwo wróciłam z tej przeprawy z zakładaniem.. zjadłam kanapkę i do 13:20 spałam. Później się przebudzałam. Chyba jakieś niskie ciśnienie i znów śnieg pada, bo jest 16 a ja padam na twarz ;) Wybiorę się jeszcze na jakiś spacer żeby holterek miał co rejestrować, do sklepu pójdę, bo mnie takie rzeczy stresują i coś tak będzie do opisywania.
Ostatnio też w weekend mieliśmy straszaka, bo zaczęło ze mnie intensywnie wyciekać i nie chciało przestać, ale na szczęście to nie wody i już znowu fukncjonujemy, bo całą niedzielę przeleżałam.
Ksiądz już u nas chodził, mąż mnie zestresował, że nie zdąży wrócić do domu, ale mu nagadałam i zdążył :P
Ogólnie chyba w tym tygodniu jestem mniej agresywna, ale też niewiele się dzieje. Bardzo powoli kompletujemy wyprawkę, czekam jeszcze na jedną odpowiedź do paru drobiazgów do końca tygodnia, bo nie wiem ile z nich będzie dostępne a tak bym już zamówiła paczuszkę z www.blizejciebie.pl i bym była troszkę spokojniejsza. Mąż i rodzice, od kiedy poznaliśmy płeć, przestali mówić, że za wcześnie z tym kupowaniem. Chyba wszyscy się cieszymy :) Mama niedługo rozejrzy się w cenach wózków w komisie koło domu, wtedy ja będę mogła ogarnąć sytuację w necie. Beżowy mi się marzy, ale nie szykujemy się na nówkę. W zasadzie tak chyba zapowiada się, że 90% wyprawki to będą rzeczy używane. Musimy oszczędzać, a na te kilka miesięcy to szkoda tysiącami szastać, bo nie to jest najważniejsze. Gdyby nie było na co wydawać to co innego, ale przed nami wizja brania kredytu, więc oszczędzamy gdzie się da.
Na początku lutego mamy takie nieoficjalne echo serca małego. Miejmy nadzieję, że niczego się jednak nie dopatrzą. On ma swoje ciche dni, jak i te bardziej zabawowe. Dziś to mu się nie dziwię, że tyle śpi, bo ja też mam taką ochotę.
Straciłam już umiejętność dłuższego siedzenia na krześle, bo mi nogi drętwieją, więc bujam się na piłce ;)
Faktycznie muszę ograniczyć ten cukier w diecie. Niedługo czeka nas glukoza i jak się dowiedziałam od pielęgniarki, wygląda to jeszcze gorzej niż w moich najgorszych koszmarach. Najpierw pobierają z palca? Luuudzie. Niby rozsądnie, ale nikt mi tego nie robił :/ U mnie coś pobierają średnio co 2 tygodnie i to już bolesne się zrobiło. Jak ja dam radę, jejku. I podobno gdzieś po 30 tc kolejna glukoza?! No chyba żartujecie!
No nic, na dziś to chyba tyle. Relaksujemy się przy jazzie, to dla mnie zupełnie nowe klimaty :D Ale widać małemu podchodzą, więc proszę bardzo :P
Ach i jeszcze jestem święcie przekonana z jakiegoś powodu, że urodzę między 34-38 tc. Mam takie przeświadczenie od początku ciąży. Jeśli tylko mnie nie położą w szpitalu czy nie dadzą jakiegoś podtrzymywania to ja obstawiam taki termin ;) Nie później niż 38+0. I każdy mi mówi tylko "Oooooooooo ja też tak mówiłam i przenosiłam", ale ja wciąż się na to szykuję i dlatego warto z tą wyprawką przyspieszyć troszkę.