like a gimbaza.
Piątek. W końcu naszedł ten leniwy piątek. W zasadzie leniwy z pozoru. Ważne, że mój umysł nie czuje już żadnego ucisku. Czas zająć się milionem innych, również ważnych, lecz zapomnianych spraw. W tym momencie chciałabym, by doba miała siedemdziesiąt dwie godziny. Mogłabym się wyspać, a i nawet znalazłabym czas na... głęboki oddech.
***
Chciałabym móc kiedyś sobie powiedzieć: "Anka, idzie ci coraz lepiej. Popatrz, jak sobie z Tym poradziłaś".
Zawsze uważałam, że myślenie zero-jedynkowe jest dobrym sposobem na zrealizowanie planów. Robisz coś na sto procent lub nie robisz tego wcale. A może jednak warto włożyć chociaż ćwiatkę wysiłku i móc cieszyć się nawet z najmniejszego efektu?
Kiedyś znajdę złoty środek.
Kiedyś na pewno do tego dorosnę.
Coś zupełnie nie z mojej duszy muzycznej...