Zgodnie z umową, dodane dziś zdjęcie jest mojego atorstwa.
Choć to nie wszystko co chciałem czy mogłem tu wrzucić.
Ale to już nieistotne...
Jest mi tak strasznie zimno.
Przejmujący chłód bez reszty zawładnął moim sercem
Tym samym, które na dobre przestało bić wraz z Twoim
Pomimo powietrza rozpalającego płuca żywym ogniem
zamarzam... wciąż wypatrując Cię wśród gwiazd
Z utęsknieniem czekam na obiecany przez Ciebie taniec
jednak jedynym, który dostaję to ten
gdy widmowa postać kusi mnie migocząc w kąciku oka
nerwowo rozglądam się w poszukiwaniu Twojej sylwetki
tylko po to by utkwić tęskne spojrzenie w pustce pokoju
Choć zwykle moje myśli nacechowane są najdzikszym z możliwych chaosem
to w jakiś sposób potrafiłem w momentach naprawdę ważnych dać im upust
Teraz jednak wszystkie ulatują w chwili kiedy myślę, że już prawie je
uchwyciłem. Jedna po drugiej pękają, niczym mydlane bańki niesione wiatrem
ku swej własnej zgubie. Tak bardzo chciałbym Ci to wszystko opowiedzieć,
móc znów spojrzeć w roześmiane oczy trzymając Twą drobną dłoń...
Cóż, jeszcze chwilę przyjdzie mi poczekać...
Ale czasami zastanawiam się, jak wiele żyć odmienił Bóg dając nam Ciebie
a ile ich zmieniło się zupełnie, kiedy to postanowił Cię odebrać
Możliwe, że to kolejne pytania, na które za życia nie poznam odpowiedzi
lecz wiem też, jak bardzo za każdym razem odmienił moje
I choć decyzji czy rzeczy, których żałuję jest naprawdę niewiele, bo mógłbym
zliczyć je na palcach jednej, niekompletnej dłoni, to ich ciężar przygniata
mnie do podłogi w sposób, zdawałoby się, niemożliwy do przezwyciężenia
Jedną z nich jest, ech... prawda jest taka, że nie byłem wtedy na Ciebie gotowy.
Nie dojrzałem wystarczajaco, by zatrzymać Cię przy sobie.
Dziś możemy tylko gdybać czy wciąż byłabyś wśród nas
Dlatego niemal codziennie powracam myślami do chwili, gdy na peronie wbijałaś
lodowaty sztylet w moją przeponę. Jak pozbawionym emocji dotykiem zmroziłaś
mi serce. Po niemal półtorej dekady wciąż widzę w głowię tę na wpół proroczą
wizję tego co miało nastąpić. Choć w pewien sposób spełniła się w całości.
Mimo, że nie był top pierwszy raz gdy umarłem, to jednak od tego dnia już nigdy
nie przestałem umierać na nowo. Część tego obrazu wciąż czeka na spełnienie i
tak jak wtedy, tak dziś proszę - bądź przy mnie, kiedy nadejdzie i mój czas.
A potem... wszystko, trochę na opak, ziściło się...
Tym bardziej dziękuję Ci za każdą noc, kiedy w snach przychodzisz porozmawiać.
Za te wszystkie chwile, które sprawiają, że budzę się z mokrą od łez poduszką.
Nikt nigdy nie wmówi mi, że nasze sny są tylko i wyłącznie reakcją mózgu, na
przeżyte dni. Zbyt wiele w życiu przeszedłem, widziałem i doświadczyłem, by
wątpić w to czego doznajemy po drugiej stronie...
Pomimo, że dawno obiecałem Ci, że każdego dnia i z całych sił będę starał
się być lepszym ode mnie samego to przez długi czas zupełnie mi to nie
wychodziło. Wręcz przeciwnie. Zdradziłem samego siebie w imię źle pojmowanej
wtedy dobroci. Z pewnością nie byłaś ze mnie dumna patrząc, gdy raz za razem
ulegałem pod naporem emocjonalnego szantażu, tylko by ktoś nie czuł się zraniony.
Po dziś dzień wstydzę się tej słabości, ale i cieszę z lekcji, którą
wówczas otrzymałem. Być może dzięki niej tym usilniej spełniam dane Ci
niegdyś słowo i ponownie staję się osobą, którą lata temu pokochałaś.
Powiedziałaś mi kiedyś, że:
"To zegarmistrz daje czas, lecz Ty nim zarządzasz"
może już za późno, ale wreszcie robię to z głową.
A dziś? Dziś stoję z różańcem tam, gdzie dokładnie jedenaście lat temu
'wraz z Twoim zatrzymał się także i mój czas'. Przez ostatnią dekadę
daremnie starałem się tej nocy tu dotrzeć, lecz wreszcie się udało.
Nie wiem dlaczego, jak ani po co. Po prostu czuję, że muszę tu dziś
być. A może tylko próbuję znaleźć miejsce, gdzie choć na chwilę
zaznam ukojenia. Bywa i tak, że człowiek jest zbyt smutny i zmęczony
by móc uronić kolejną łzę. Nawet jeśli całym sobą pragnie tej krótkiej
chwili oczyszczenia.
Tak wiele chciałbym Ci jeszcze powiedzieć, tak dużo sie wydarzyło...
Ale wszystko znajdzie swój, kto wie, może nie tak odległy
jak jeszcze nie tak dawno temu nam się wydawało, czas.
I choć nie wiem którędy, nie wiem jak długo i jakimi jeszcze
przeszkodami usłana będzie moja droga - to wiem jedno.
Prowadzi do Ciebie.
Bo nasza wspólna Droga Ku Gwiazdom wciąż na nas czeka
i mogę mieć tylko nadzieję, że gdy po śmierci stanę przed Tobą
pomimo wszystko zechcesz nią ze mną ponownie podążać
wracam więc do pisania obiecanego listu
listu mego życia, które dedykuję Tobie
Dlatego już dziś
Przepraszam Cię
i dziękuję Ci
A skoro dzielę ze Słowackim urodziny
To czemu by nie wezwać go ku pomocy:
"Jak puste kłosy, z podniesioną głową,
Stoję rozkoszy próżen i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu:
Ale przed Tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi Boże!"
więc... tak... po prostu...
Smutno mi... Boże
bo Kocham Cię, A.
moja mała, Księżycowa Perło.
Kocham i umieram z tęsknoty
14 MARCA 2025
4 LUTEGO 2025
24 STYCZNIA 2025
12 STYCZNIA 2025
7 STYCZNIA 2025
18 GRUDNIA 2024
15 GRUDNIA 2024
10 GRUDNIA 2024
Wszystkie wpisyInni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Locum. ezekh114Bez kategorii gnomkowybebokOpuszczony. ezekh114Narodowy. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Książkowy świat locomotiv