Pytałyście mnie ile mam wzrostu i ilę ważę, ale aż wstyd mi to napisać... z drugiej strony to przecież dopiero mój początek. Z czasem musi być lepiej, z czasem będę coraz bardziej zadowolona ze swojej wagi i ze swojego ciała, czy tak? Mam nadziję. A więc... w porządku. Mam 164 cm wzrostu i uwaga... ważę 60 kg... Porażka. Więc wyobraźcie sobie jak muszę wyglądać. Jak grube, okropne prosie, które najchętniej by tylko żarło żarło i żarło! Jest mi tak wstyd za siebie... Jak mogłam się doprowadzić do takiego stanu? - Nie wiem. Kiedyś byłam szczuplejsza. Ale to były dawne czasy, które już nie wrócą. Zaczęłam się obżerać i oto efekty. Ale teraz przejrzałam na oczy. Muszę schudnąć i koniec.