photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 STYCZNIA 2015

Rozdział 14

10 czerwca 2014

-Nie jest mi zimno...

-Nie mów tego mi tylko sobie.-Na początku nie wiedziałam, o co mu chodzi,ale po chwili zobaczyłam,że mam gęsią skórkę.

-Chodźmy już, zanim załatwisz się gorzej.Miło było mi Cię poznać,Ash.-Uśmiechnął się do niego i podał mu dłoń

. -Ta..Mi ciebie też-i odwzajemnił jego gest.

Później Derek objął mnie ramieniem i wyszliśmy z kawiarenki,prosto do jego samochodu

. -Dzięki,za uratowanie tyłka.

-Spoko,mogę robić to częściej,masz bardzo ładny tyłek.-uderzyłam go w pierś na co wybuchł śmiechem. Milczeliśmy przez całą drogę do mojego domu.

-Dzięki,za wszystko.-powiedziałam rozpinając pas.

-Nie ma sprawy.-uśmiechnął się. Chciałam wyjść z tego samochodu jak najszybciej się dało,nie dlatego , że coś tu jest nie tak.Siedzenia były wygodne,pachniało tu jak w lesie deszczowym pełnych egzotycznych kwiatów takich jak orhide ,a koło mnie siedział mega seksowny policjant.Czego chcieć więcej? To ze mną było coś nie tak.

-Mus..muszę już iść.-powiedziałam i wyszłam.Byłam już tak blisko drzwi a jednak za daleko, by znaleźć się tam przed Derekiem.

-Już tak szybko ode mnie uciekasz?-zapytał uwodzicielsko.

-Tak,muszę się spakować.

-Wyjeżdżasz?-tylko pokiwałam potwierdzająco głową.Nie wiem czy na prawdę chcę wyjechać,nawet nie wiem czemu to powiedziałam.

-Czemu?Przez niego?-zapytał podnosząc moją brodę bym na niego spojrzała.

-Nie..Nie wiem,po prostu czuję,że to nie jest miejsce dla mnie.To już nie jest mój dom...-Byłam bliska rozpłakaniu się,ale nie mogłam sobie na to pozwolić,nie przy nim okazałabym słabość.

-To zawsze będzie twój dom.

-Nie.Dom jest tak, gdzie moja rodzina.A, gdzie są rodzice? Kilka metrów pod ziemią.A mój brat? nie  nie wiem czy jeszcze żyje...To już nie jest mój dom,przestał, nim być, kiedy ich zabrakło.-Derek przytulił mnie do swojej umięśnionej klatki piersiowej.

-A myślisz,że Nowy Orlean, nim jest?-zapytał.

-Chyba.Tam dało się zapomnieć o bólu.-mówiąc te słowa patrzałam się w jego piękne oczy i wiedziałam,że są prawdą

. -Przykro mi Malia,że tak się stało...-powiedział,a ja mu prawie uwierzyłam.

-Powinnam już iść.A własnie twoja bluza...-powiedziałam ściągając ją z siebie.

-Nie,zostaw., kiedy będziesz się pakować pomyśl o mnie,o tym wszystkim jeszcze raz.Nawet jak wyjedziesz miej ją ze sobą,żebyś o mnie nie zapomniała.Przyjdź jutro do mnie do pracy,żebym mógł się z Tobą pożegnać...Bo teraz nie przychodzi mi nic mądrego do głowy..-po tych słowach poszedł do samochodu i odjechał.Nie wiedziałam co mam myśleć,a tym bardziej co mam robić.Mogłam zostać i odkryć prawdę albo wyjechać i zostawić to wszystko za sobą...wybór był prosty.

11 czerwca 2014 roku.

To ryzykowne,a może głupie i lekkomyślne...Byłam coraz bliżej celu,była jeszcze szansa zawrócić i wszystko zmienić.Zapomnieć raz na zawsze o cierpieniu,ale, czy to możliwe? Nie mam pojęcia.Ale czy nie na tym polega filozofia świata? By ryzykować i walczyć o swoje chodź nie mamy szans? , kiedy weszłam przez szklane drzwi nie było już odwrotu było za późno.Podeszłam do dziewczyny,która pracowała za biurkiem i zapytałam czy mogła, by zawołać Derek'a i mu przekazać bluzę.

-Oczywiście-uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.

-I jeszcze jedno,gdzie jest łazienka?-uśmiechnęłam się.

-Korytarzem prosto i później w prawo.

-Dziękuję.

Kiedy odeszłam miałam dosłownie chwilę na to , żeby dostać się do gabinetu Derek'a. Wyszedł natychmiast i poszedł w stronę tej kobiety,więc szybko weszłam do jego biura,ledwo mi się to udało, bo drzwi się zatrzaskują,a, żeby je otworzyć potrzebowałabym specjalnej karty,której nie miałam.

(Derek)

 Kiedy zauważyłem moją bluzę zrozumiałem co się dzieje,wyjechała.Zabrałem ją i podziękowałem Kim.Nie mogę uwierzyć,że wyjechała.Nawet się nie pożegnała? , kiedy wszedłem do mojego gabinetu nie mogłem uwierzyć w to , co zobaczyłem .Malia W tych swoich obtartych ciemnych jeansach i luźnej białej koszulce.

-Myślałem,że wyjechałaś!-Krzyknąłem i przytuliłem ją z całej siły.

-Złamiesz mi żebra!-powiedziała radośnie.

-Przepraszam,po prostu myślałem,że wyjechałaś bez pożegnania...

-Dużo myślałam nad tym co mi wczoraj powiedziałeś.Uznałam,że wyjechanie będzie bez sensu.

-Cieszę się,że zmieniłaś zdanie.

Informacje o dreammsss


Inni zdjęcia: Pierwszy wypatrzony elmarWiosna pamietnikpotworaKlasztor ściana frontowa bluebird11Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentova