Tak, wiem, że ten rozdział nie jest krótki, ale miał taki być. I nie jest to koniec, może jakiś początek czegoś nowego w życiu bohaterki albo podsumowanie jej uczuć... Proszę Was, wróćcie do poprzednich rozdziałów "Dotknąć szczęścia" i potem przeczytajcie ten (: Następny rozdział postaram napisać jak najszybciej - jeśli macie do mnie jakieś pytania/prośby cokolwiek to proszę piszcie na asku, lubię mieć kontakt z czytelnikami:) Miłego czytania i buziaki / Wer.
20.
W tle: http://www.youtube.com/watch?v=M3qgC0pAiXk
Jakieś dwa miesiące zajęło mi, aby do mojego mózgu dotarł fakt, że to Chris mnie uderzył. Dwa miesiące w ciągu których schudłam 5 kg, opuściłam się w nauce i zamykałam w sobie każdego dnia. W sumie to trochę śmieszne, bo myślę o tym w czasie przeszłym, a nadal tak jest... może jedynie z nauką jest trochę lepiej nie chcę robić z siebie ofiary, a udawanie w szkole nie jest takie trudne. Jednak w domu nie mam już siły, po powrocie ze szkoły trzaskam drzwiami, wszystko niesie ze sobą wspomnienia...
Chris jest z Kają. Niby nie powinno mnie to dziwić, ale... cały czas gdzieś w środku kłębi się we mnie nadzieja, że on udaje, że jest nadal tym samym czułym chłopakiem, ale zakłada maskę. Nadzieja jednak umiera i każdego dnia zostaje z niej coraz mniej.
Chciałabym powiedzieć, że chociaż jakaś część mojej psychiki trzyma się dobrze, ale tak nie jest. Czuję się upokorzona, wykorzystana, czuję jakbym nie zasługiwała na nic... A miłość? Ona śmieje się nam w twarz, płata figle, wykorzystuje nas. W pewnym momencie stajemy się marionetkami w jej rękach, a potem w rękach osoby, która wcześniej to dostrzeże. Straciłam zaufanie. Nawet do Patrycji. Wiem, że się stara, nadal próbuje odzyskać naszą przyjaźń, próbuje mnie wyrwać z domu choćby na chwilę... Ale ja nie potrafię. Przez niego wybudowałam wokół siebie mur, mur oschłości, samodzielności i ostrożności. Nie dam rady go zburzyć. Wtedy znowu się obnażę stanę naga ze wszystkimi swoimi tajemnicami, a drugi raz moje serce tego nie wytrzyma.
CDN.